czwartek, 27 grudnia 2018

[16+] One-shot Servant/Komaeda "Niewolnicy wspomnień"


***


     Ostatnie co poczuło jego ciało to ciężkie, śmiercionośne uderzenie, ostro zakończonej włóczni, wymierzone prosto w brzuch. Wyniszczone po poprzednich zadanych sobie ranach, ciało nawet nie poczuło tego intensywnego cierpienia, po prostu... Wszystko się urwało. Zapadła ciemność. Nie czuł bólu na rękach spowodowanego cięciami noża ani w prawej dłoni, w którą brutalnie wbił poprzednio wspomniany nóż. Nie odczuwał problemów z oddychaniem wynikających ze wchłonięcia trucizny, znajdującej się w jednym z granatów przeciwpożarowych rzuconym przez jednego z jego kolegów z klasy... Ah, wiedział, kto to był... Zdrajca... Tylko... Jaka była jego tożsamość ? Ah, co za szkoda, że nie dane mu było tego się dowiedzieć... Miał tylko nadzieję, że teraz wszystko potoczy się tak, jak zaplanował... Że wszyscy zrozumieją, że jego śmiercią nie było samobójstwo... Że wśród nich znajduje się sprawca-morderca... I kiedy się zorientują... Nie będą wiedzieć kim on jest ani co wiąże się z tym, jak zdrajca przeżyje ostateczny sąd. Niechaj wszystko pójdzie zgodnie z planem...
    Ah, nawet nie poczuł jaki ból zadała mu włócznia... Tyle przygotowań i oczekiwań. Czekania na śmierć przez parę godzin, której nawet nie poczuł... W sumie powinna rozpierać go radość. Nie cierpiał podczas ostatecznego uderzenia. Jednak z drugiej strony, co za różnica... Leżał z zawiązanymi nogami i jedną ręką oraz z taśmą na twarzy, czekając na to, aż przyjdzie zdrajca i rzuci granatem z trucizną. Ból, jaki sam sobie zadał, otumanił wystarczająco jego zmysły, że nawet nie zauważył różnicy, kiedy do jego nosa wleciał zatruty gaz... Był praktycznie jak na dragach, dlatego nawet, jeżeli jego ciało wytrzymałoby jeszcze trochę czasu, zanim pojawiłby się sprawca, to możliwe, że zginąłby przez wykrwawienie się. I wtedy TO byłoby samobójstwo...
    Właściwie... jak to możliwe, że, w tym momencie rozpamiętuje własną śmierć?! To... jest niemożliwe! Coś tu nie gra! Przecież on nie żyje, prawda?
Właściwie... jak to możliwe, że, w tym momencie rozpamiętuje własną śmierć?! To... jest niemożliwe! Coś tu nie gra! Przecież on nie żyje, prawda?

Wakeywakey~ Zaczynam się tu baardzo nudzić~ - Do jego uszu doszedł dźwięk czyjegoś głosu. Jak to? Nikogo tu nie powinno być! Kurwa, co tu się dzieje?! Musi się podnieść albo obudzić! Cokolwiek! Czy to wszystko, co, działo się na wyspie, było tylko snem, a może to, co się teraz dzieje, jest snem?! Przecież sekundę wcześniej czuł, jak przeszywała go włócznia. Od takiego czegoś powinno się być martwym, prawda? Tylko najgorsze jest to, że on wciąż widzi samą ciemność. Jego ciało nie chciało się poruszyć w żaden sposób. Ale mimo tego słyszał czyjś głos.... A co jeżeli, czysto hipotetycznie, jego dusza została oddzielona od ciała? I słyszy dźwięki, ale nie może mówić ani się ruszyć, ani zrobić cokolwiek innego? Może tak wyglądają zaświaty...?

- Hej, hej, widzę, że... kontaktujesz...? Myślisz, że własnej twarzy nie poznam, kiedy się budzi- Ponownie ten głos. Raczej męski, chociaż miał w sobie nutkę kobiecości... Jego mózg prawdopodobnie nie pracuje teraz najlepiej... Prawie słyszy jak zardzewiałe, pozbawione szarych komórek, mechanizmy w jego mózgu powoli pracują...

Własnej twarzy? O co chodzi... O czym ta osoba mówi... Przecież nie... Kto może znajdować się w jego piekle? To na pewno nie jest Hinata... Hinata żyje... Zresztą, nawet jeżeli to byłby Hajime, to nie przejąłby się takim śmieciem jak on, hahaHinata-kun również nie ma takiego głosu... I nigdy nie porównałby swojej przystojnej i pięknej twarzy do jego szkaradnej. Aż skrzywiło go na samą myśl. To musi być ktoś, kto jest podobnym śmieciem jak on, ale przecież, nie istnieje nikt, kto mógłby być równie bezwartościowy... Chyba że jakiś Reserve Student, ale nie zna osobiście żadnego z nich. Więc, kto...?

Hahaha. Twarz ci się skrzywiła...

Oh, czyli jednak jego ciało jakoś jest kompatybilne z jego wolą. Tylko... Jak to działa? Czy istnieje taka możliwość, że zapomniał jak ruszać własnym ciałem... Nie, to niemożliwe. Chyba że chłoniak wyjadł jego resztki rozumu i nie miał związku z tym kontroli nad własnymi mięśniami. Ahh, może będzie cierpiał męki fizyczne... Prawie jak w piekle u Dantego. Hahah, nie wiedział, że taki los będzie na niego czekał, kiedy umrze. Cóż, nigdy nie był dobrym człowiekiem... Starał się jak mógł udowodnić chociaż trochę swoją wartość, ale Mordercza Wycieczka Szkolna pokazała w ogóle co innego; nie miał serca, był bezwartościowym śmieciem, który sądził, że ma jakiekolwiek prawo głosu i może decydować o ludzkim życiu. Zmanipulował Teruteru i posunął go do takich czynów. Na pewno nie miał czystych rąk. Zdecydowanie, jego los leży w piekle i musi odpokutować za swoje wszelakie czyny. Za swoją całą egzystencję... Za swoje myśli, cele i marzenia-których jako pokorny śmieć nie powinien mieć, ale jego marna, arogancka część wciąż chciała myśleć tylko o sobie. Chociaż tak się przeciwstawiał... A trudno było mu pokonać swój egoizm... Ahh... Jaki on żałosny... Wyrządził tyle szkód na wszystkich Ultimates... Na Nadziei... Hinacie chciał narzucić swoje uczucie. Ah, jak dobrze, że w ostatnim momencie się powstrzymał. Nie wybaczyłby sobie tego do końca piekielnych tortur. Egoista... a do tego jeszcze dewiant z niego. Ahh, a jego myśli to najgorsza i najobrzydliwsza trucizna. Kiedy marzył o tym, że Hinata-kun porozmawiałby z nim przyjaźnie albo Hinata-kun by go przytulił... Co za ohydztwo... Jego całe życie to był jeden wielki plugawy żart. On sam jest alegorycznością szkarady i wstępu... Hinata-kun uwolni się wreszcie od takiego robaka... Oni wszyscy, razem będą nieść nadzieję.


Hej - Poczuł się dziwnie, jakby był na granicy głębokiego snu i jawy. Jego ciężkie, opustoszałe ciao zostało dźwignięte do pozycji pionowej. Cóż, kiedyś Souda opowiadał w stołówce o podobnym uczuciu, gdy wstajesz na następny dzień z kacem. Nie wie do końca czy to dobre porównanie, ale taka dziwna lekkość, a jednocześnie ciężkość ciała, nad którym praktycznie nie panował oraz dziwne zawirowanie w głowie, brzmi podobnie do tego, co opisywał SoudaAhh, ale to nie ma żadnego sensu, skoro jest martwy, a nie skacowany" Haha... Czuł dziwne buzowanie przechodzące przez całe ciało, jakby ktoś włożył go do kołowrotka jednego z chomików Gundama i kazał mu tak biegać w kółko. Ahh, co za ból.

- Ej. - Nagle

Trzask. Blask. Białe światło. Ciemność.

Jasność.

Widział.

Szarość.

Szarość...

Szary budynek, szary chodnik, ale

białe niebo, całe otoczenie było białe.

Jakby znalazł się na białej kartce, na której znajduje się niedokończony rysunek ołówkami.

- Oh, to wygląda prawie jak rysunek ołówkami, prawda?

Eh?

- Cóż, zgaduję, że pomyślałeś tak samo, jak ja. W końcu, no wiesz, jesteśmy...

Jego policzek, który został uderzony, pulsował bólem. Skierował swe świadome, mdłe, zielone oczy w źródło głosu. Mógł wreszcie zobaczyć kto zakłóca jego życie po śmierci".

- tą samą osobą.

Wstał. A raczej chciał wstać swoim osłabionym ciałem, co skończyło się jedynie upadkiem. Upadł na kolana, podpierając się słabymi ramionami o ziemię. Oddychał ciężko i szybko. Jednocześnie z powodu odzyskania władzy nad ciałem jak i szokiem jaki wywołał w nim widok drugiej osoby. Tak... postać nie kłamała. Przynajmniej tak to wyglądało.

- K... Kim? - Zapytał ochrypłym głosem.

Ahahaha. Przecież powiedziałem, że jesteśmy tą samą osobą.

Pokręcił głową. To niemożliwe.

- Dlaczego?

Co dlaczego? To, że to niemożliwe?

- Ja nie żyję. A ty... - Wykrzywił usta w obrzydzeniu. Dlaczego, nawet kiedy umarł, musiał patrzeć na swoją twarz? Czemu nawet teraz musi znosić taki widok ? W ten sposób cierpieć? To są te fizyczne tortury? Patrzenie na najobrzydliwszy śmieć na ziemi?

Ahahha. Nie powiedziałbym - Szeroki uśmiech - Jesteś daleki od bycia martwym.

Zacisnął pięści. Zauważył, że wciąż ma na nich plamy różowej krwi.

- C...Co masz na myśli? - Patrząc na tę twarz, wciąż nie mógł dopuścić do siebie, że stoi przed nim on. Jakiś żart. To po prostu jakiś żart Żart Żart Żart Żart Żart Żart...

- Oj, drogi Nagito-kun~ -Gdyby pił w tej chwili wodę, wyplułby ją prosto na ten szary chodnik, albo co lepiej, na te sznurowane buty drugiego siebie. - Nic nie wiesz... ty naprawdę nic nie wiesz... Ahaha - Tanecznym ruchem podszedł do niego. Nagito oparł się o ścianę budynku. Może gdyby miał siłę w nogach, to zacząłby uciekać. Haha, teraz zaczyna rozumieć, dlaczego wszyscy na wyspie ulatniali się przed nim, jak tylko się zbliżał. - Skoro nic nie wiesz, to chyba powinno tak zostać. Więc nic ci nie powiem~ - Ukucnął bezpośrednio przy jego twarzy.

- O czym ty mówisz...-Powiedział. Został rzucony w środek jakichś dziwnym wydarzeń, mimo obiecanego przez wszystkich spokoju po śmierci, i nawet on sam mu tego wszystkiego nie wyjaśni? Ahaha, czemu się dziwić. On sobie na pewno by nie pomógł.

Szarymi oczami, kiedy postać ukucnęła, zaczął ją lustrować. Zbierał każdy detal. Chciał znaleźć jakieś cechy ich różniące, aby nie zwariować w trakcie rozmowy z nim samym... Jego twarz była tak samo trójkątna, blada, ale trochę pełniejsza. Zaczął o siebie dbać? Te same, szaro-zielone oczy wpatrujące się one tak samo w niego, jak on. Wyglądały na dużo bardziej znużone ... Trochę dziwne był to zobaczyć na jego własnej twarzy, biorąc pod uwagę, że on zawsze udawał wesołego, a w jego oczach zawsze tkwiło zainteresowanie, przynajmniej się o to starał. Nigdy nie chciałby pokazać, że jego rozmówca jest nudny, albo, o broń cię, mniej wartościowy od niego. Chyba że to byli uczniowie rezerwowi... Jednak z reguły zawsze próbował swoją marną twarzą podbudować nadzieję u innych. Reszta twarzy pozostawała bez zmian... ta ohydna twarz... Jednak większa zmiana zadziała się na jego włosach. Były one dłuższe od tych, co ma on. Były całkowicie białe. Różowo-brązowe końcówki zniknęły. Włosy Drugiego Ja" były również bardziej skołtuniałe i potargane. Co go najbardziej zdziwiło, a może zabrzmieć naprawdę głupio, to ubrania. Były dziwnie pasujące" w przeciwieństwie do zbyt dużej kurtki i luźnego T-shirtu jaki miał on. Miał na sobie jedną lub dwie bluzki w paski, a na to skórzaną, krótką kurtkę. Oraz obcisłe ciemne spodnie. Huh... Był pewien, że on na pewno nie nałożyłby takich ubrań. To byłoby zbyt... frywolne z jego strony.

- Łańcuch? - Wymamrotał, nie do końca wierząc swoim oczom. Na szyi drugiego znajdował się... Srebrny, metalowy kołnierz z doczepionym do niego srebrnym, mierzącym około pół metra łańcuchem. Aktualnie jego koniec sunął się po ziemi niedaleko kolan Nagito. Co... Dlaczego on miałby mieć łańcuch? Dlaczego?

Yup. - Wykrzywił wargi w uśmiechu, chociaż nie dosięgał on oczu. Pozostawały one wciąż znużone, bez życia. - Ah, jak to wytłumaczyć samemu sobie, zwłaszcza że powinieneś o tym wiedzieć.

- Co masz na myśli? - Zapytał - W ogóle są to... Zaświaty? - Drugi białowłosy przechylił głowę wciąż z uśmiechem, który wyglądał, jakby został doklejony mu do twarzy, po czym schylił głowę, a jego ramiona zaczęły się trząść - Khh.... Ahahahaha Zaświaty ? - Roześmiał się i energicznie wstał. Nagito uważnie patrzył na reakcje drugiego siebie. - Ahh... Pff. Gdyby to było takie proste, co nie? Chciałbym tam się dostać, jeżeli w ogóle one by istniały~ - Podłożył jedną dłoń pod łokieć, drugą chwycił się za podbródek i zaczął potakiwać w takt swojego głębokiego zamyślenia. - Ahaha, nie istnieją, wybacz! Jesteśmy tylko w naszej podświadomości! - Rozłożył nagle ręce.

- Podświadomości, czyli jesteśmy... Urojeni? - Przegryzł wargę w lekkim zdenerwowaniu. Nasuwało mu się drugie pytanie... Dlaczego drugi on wiedział o tym wszystkim więcej niż on...?

Ahaha! Nie. - Podparł dłonie o biodra. Teraz Nagito mógł przyjrzeć się jego sylwetce lepiej. Nie tylko jego twarz wyglądała na zdrowszą, ale również cała sylwetka. Miał dziwnie wypełnione kształty, przynajmniej w porównaniu do chudej, patyczkowatej, kościstej postury, jaką miał on. Miał wrażenie, że jego własna skóra przypominała bardziej trupią, kiedy wpatrywał się coraz dłużej w drugiego siebie. Ahh... nawet przy sobie samym wyglądał żałośnie. - Jesteśmy wspomnieniami.

- Eh? - Zamrugał wytrącony z własnym rozmyśleń.

Haha, Wpatrywałeś się w moje ciało. - Powiedział szyderczo. Na policzki Nagito wstąpił delikatny rumieniec. Chłopak z łańcuchem zaśmiał się krótko i dodał: - Lecz jesteśmy tylko wspomnieniami. I... I nie sądzę, że mogę powiedzieć ci coś więcej na temat naszej egzystencji.

- Ale... jak to, przecież ostatnie co, to umarłem...

- Umarłeś? - Zamrugał i przyłożył dłoń do podbródka. Dlaczego miał na niej rękawiczkę? - Niestety w tej kwestii ci nie pomogę! Bo tego nie przeżyłem! - Gra słowna?

- Jak to... To co ty tu robisz...? Przyjmując fakt, że faktycznie jesteś mną, to... dlaczego się różnimy? - Wydusił z siebie cisnące się pytanie - Jestem tylko śmieciem, a teraz ty....

- Dostałem się tutaj przez jakiś błąd w programie. - Wzruszył ramionami. - Różnimy się dlatego, że jestem tobą, ale właściwie nie jestem TYM tobą - Wskazał palcem. Nagito oplótł swoje ciało rękoma, kiedy zaczęło się ono trząść i drgać.

- Ja... Ja nie rozumiem. - Drugi on wypuścił westchnienie.

- Nie spodziewam się niczego innego po kimś takim jak ty - Wymruczał przelotnie patrząc jak ciało Nagito dostało dziwnych drgawek i nie chciało się zatrzymać. Oh, jakie żałosne. - Cóż! - Podszedł szybko do jego boku i złapał go za białe z różowo-brązowymi końcówkami włosy. Trochę mocniej podciągnął go do góry, na tyle, że mdłe oczy wpatrywały się w te drugie mdłe.

- To nie jest rzeczywistość. Jesteśmy wciąż w programie, bo ktoś tu nie chce się obudzić - Pociągnął mocniej, na tyle, że z ust Nagito wydobyło się kwilenie. Nawet nie starał się być delikatny. - A ja. Jestem Tobą, ale wersją, która wyzbyła się wszelkiej empatii, sympatii i całej tej reszty miłości. Na rzecz rozpaczy. Rozumiesz? Jestem Rozpaczą - Wypuścił białowłosy, w zamian jego dłoń w rękawiczce ześlizgnęła się po pokrytym krwią policzku, delikatnie go głaszcząc - Jestem Ultimate DespairAle.. - Zobaczył w jego oczach przerażenie - Możesz zwracać się do mnie Sługo~ - Uśmiechnął się.

- Sługa?

Jednak Sługa odsunął się gwałtownie od Nagito. Z białej, nieskończonej przestrzeni pojawił się urwisty i mocny wiatr. Sługa od razu uskoczył przed podmuchem. Poplamiony krwią chłopak wywinął się jedynie prosto twarzą na chodnik. Poczuł, jak jakaś silna moc nie pozwala mu wstać, więc po prostu leżał, patrząc prosto na Sługę.

Ahahaha, wzywa mnie mój czas~ Do zobaczenia, niedługo, Nagito-kunn~ - Zdążył jedynie zamrugać, a zarówno Drugi On, jak i wiatr zniknęli...

Zlękniony od razu przysunął się do bezpiecznej sfery, jaką była ściana budynku. Podkulił nogi pod brodę. Zwinął się mocno w sobie.

- To nie jest rzeczywiste... - Mruknął.

I jednak wciąż jest uwięziony w Neo World Program...

..
....
..


Sługa nudził się. Bycie samym wspomnieniem jest niewyobrażalnie nudne. Zdany jedynie na towarzystwo samego siebie. Nie wiedział, jak bardzo dosłowne są te słowa, dopóki pewnego razu nie zatrzęsło poziomami we wspomnieniach i nie stanął oko w oko ze sobą - a jednocześnie swoim przeciwieństwem. Prawdopodobnie była to wersja, która została oczyszczona z Rozpaczy. W końcu to dlatego są tutaj. Podłączeni do tego fikcyjnego świata, by pozbyć się Remnaits of DespairHaha, po zobaczenia stanu, w jakim był Nagito Komaeda, ciężko mu było stwierdzić czy aby terapia" była skuteczna. Założeniem tego programu było chyba sianie nadziei pośród nich, prawda? Więc dlaczego był on cały we krwi i dlaczego został zabity. Dla Sługi to brzmi jedynie jak dobra dawka rozpaczy. Ahh. Chociaż kto go wie... Z nimi jest przecież Kamukura albo to, co z niego zostało... Może program będzie skuteczny. W sumie powinien. Zanim spotkał Nagito Komaedę dostał sygnał o przebudzeniu i zlikwidowaniu programu, ale coś nie działa. Ciekawi go, dlaczego nie chce się budzić.

Czasu tutaj właściwie nie ma. Płynie, jednocześnie stoi... Wspomnienia te również nie istnieją... Widocznie, ktoś musiał zhakować program, że stało się coś takiego. Dużo ciekawych rzeczy musi dziać się wewnątrz Neo World Program.

....

   Ponownie zatrzęsło poziomami, dzięki czemu Sługa od razu zauważył w tym okazję, aby zejść niżej, do Nagito. Jemu też musi się niewyobrażalnie nudzić, prawda? Haha... Po jego lewej pojawiło się duże pęknięcie w przestrzeni. Złapał łańcuch w dłoń i śmiejąc się, przeskoczył przez szczelinę. Nie minęła chwila, a wylądował z gracją na szarym, nudnym chodniku. Ustał, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Cisza. Było tu bardziej spokojnie niż u niego. Było tu tak nuudno.

Cóż, może pora zaskoczyć Nagito-kun?
Entuzjastycznym, ale niezwykle cichym krokiem poruszał się wzdłuż chodnika prosto do ów budynku, przy którym ostatnio się spotkali. Jego sposób poruszania był niezwykle koci- giętki, spokojny, cichy, ale niezwykle uważny. Obserwował swoimi wszystkimi zmysłami otoczenie. Ta przestrzeń to zwyczajny schemat - biel i szarość. Przeciętność. Mdłość. A jednocześnie starał się wybadać i zauważyć wszystkie błędy w programie, chociaż na żadne się nie napotkał. Odgarnął jedną dłonią białą grzywę, kiedy zauważył, że pod budynkiem nikogo nie było.

No cóż, musiał wejść do środka~~ Tanecznym krokiem skierował się do wejścia, w sumie nie były to nawet drzwi tylko po prostu dziura w ścianie. Dziwne miejsce. Co za chorą głowę ma Nagito Komaeda...

Jego buty, mimo iż były na obcasie, nie wydawały z siebie żadnego dźwięku, gdy stąpał po szarej posadzce. Nie musiał nawet zaglądać do innych pomieszczeń- wiedział, gdzie on jest. Po prostu to on, co nie? Tylko jeszcze niewyniszczony przez rozpacz, zło i niepozbawiony ludzkich skrupułów. Ale w głębi jego pustej duszy, a tej niewinnej Nagito, istnieje nić podobieństwa. Jest tego pewien. Wszedł do pokoju. Od razu uderzyło go w oczy widok sporej biblioteczki oraz szarych nieco ciemniejszych od ścian i podłogi mebli. Nudne. Powtarzalne. Przeciętne. Mdłe. Zwyczajne... Skierował wzrok na postać siedzącą na szarym dywanie. Opierał się plecami o mebel z podciągniętą do piersi nogą, a druga swobodnie leżała na ziemi. W dłoniach trzymał książkę - co go wcale nie dziwi. Jest to jedyna rzecz, która jest zdolna znieść jego towarzystwo. Jego półdługie włosy opadały lekko na czoło. UroczeNagito wciąż miał na sobie porwaną kurtkę, która musiała ucierpieć od sposobu jego śmierci. Mówiąc o tym, wciąż miał na twarzy, na rękach, w sumie na większości ciała, krew. W końcu oboje są tylko wspomnieniami znajdującymi się w głowie Nagito Komaedy i nie mają fizycznego ciała. A to, jak wyglądają prezentują ich ostatnie chwile, zanim trafili do Neo World Program. Podszedł do niego po cichu tak, aby tamten się nie zorientował, że ktoś oprócz niego znajduje się w tym pomieszczeniu. Nagito-kun musi być naprawdę zaabsorbowany tą książką, haha~~Sługa zaśmiał się w myślach. Nachylił się nad ramieniem chłopca i szepnął mu do ucha:

- Witaj, Nagito-kun~ - Komaeda z zaskoczenia wypuścił z rąk książkę i natychmiastowo odwrócił głowę, mierząc się z oczami Sługi. Jego szaro-zielono-błotniste-mdłe oczy rozwarły się w szoku, a źrenica zmniejszyła się znacząco, kiedy ponownie zobaczył samego siebie". Usiadł nieruchomo nie wiedząc czego ma się spodziewać po Słudze".

- Co ty tu... - Wyszeptał. - Dlaczego tu znów jesteś?

- Cóż za głupie pytanie - Westchnął i przybliżył się do twarzy Nagito. Ten przełknął ślinę i chciał od niego się odsunąć, jednak jego drugie ja chwyciło go za rękę, przez co wywrócił się na plecy. Po pomieszczeniu rozległ się głuchy dźwięk uderzających pleców o ziemię. Sługa wciąż trzymał jego wyciągniętą rękę. Drugą, wolną rękę położył niedaleko głowy Komaedy i pochylił się nad nim. - Powinieneś zaakceptować to, że póki jesteśmy tu uwięzieni, będziesz skazany na mnie - Uśmiechnął się mrocznie. Nagito zmarszczył brwi.

- Wypuść mnie. - próbował uwolnić swoją rękę. A drugą zaczął uderzać o tors Sługi. Tamten wypuścił z siebie niski chichot. - Dlaczego ktoś taki jak ty... Jak ja. Taki śmieć... Nie dotykaj mnie! - Warknął i zaczął atakować całym swoim wątłym ciałem. Sługa nawet nie zauważył jego starań. Unosił się nad nim, jedynie się uśmiechając, a w jego oczach pojawiły się na chwile wirujące spirale. Jakby...rozpacz i nadzieja na zmianę się przeplatały... - Puść mnie! -Ponaglał go.

Mmm.. . tak brzydzisz się dotyku samego siebie? - Dodał uszczypliwie. - Nie powiem, żebym się cieszył, że dotykam akurat ciebie - Siebie dodał w myślach.

- Obrzydliwe... Nie dotykaj mnie.

- Ale sprawia mi to większą przyjemność niż myślałem.~ - Wykrzywił wargę w górę. Leżący pod nim białowłosy spojrzał na niego z nierozumiejącą miną. - Mimo wszystko jesteś i tak tylko kawałkiem gówna. - Jego uśmiech rozszedł się aż na policzki - Nawet ja, jestem pond kimś takim jak ty.

- ... - Nagito zerknął na niego wystraszony nagłą zmianą jego charakteru. Drugi on potrafił zmienić swoje nastawienie kilka razy w ciągu chwili. Było to przerażające. Naprawdę był niestabilny psychicznie. W jego szarych oczach pojawił się obłęd. Przeraźliwie mocno ściskał kościsty nadgarstek w dłoni. Chłopak aż zaczął syczeć z bólu.- Hehe.. - Zaśmiał się przez zaciśnięte gardło - Spotkać kogoś bardziej bezwartościowego od siebie.. Logiczne jest to, że jedyną opcją jest Ty. Ja. - Spoglądał na powoli siniejący nadgarstek.

- Żebyś wiedział - Nachylił głowę bezpośrednio nad nosem Nagito - Tyle, że ja jestem, chociaż coś wart - Wytknął mu. - A ty, tylko nędzną szumowiną. Jesteś niczym. Doskonale to widać po świecie, który sam wykreowałeś.

Nagito spojrzał gdzieś w nieistniejący punkt poza ramieniem Sługi. Jego chęć i motywacja uwolnienia się spłynęła z niego jak akwarelowy obraz wystawiony na deszcz. Dlaczego on się jeszcze dziwi? Przecież to oczywiste, że jest nikim. Sam sobie to powtarza. I to doskonale wie. Może jedynie nie spodziewał się tego, że jego drugie ja powie dokładnie to samo, jednocześnie wskazując, że nawet on (Sługa) jest czymś więcej... Wtedy pojawiła się przed nim pustka. Pustka w umyśle i duszy. Nawet jego drugie ja ma wyższe mniemanie... Zna swoją wartość. Kimże on jest i co osiągnął...

Ahh... To prawda... M-Masz rację. - Położył rękę na podłodze. Delikatnie się uśmiechnął. Z twarzy Sługi zniknęły wszelkie emocje. Jego oczy znów były znudzone. Twarz nie wyrażała kompletnie nic. Usta ułożyły się w jedną ciągłą linię.

- Jesteś nudny - mruknął. Nagle zmienił swoją pozycję. Wygodnie rozsiadł się na udach chłopaka tym razem łapiąc w dłonie obie ręce Komaedy. Ułożył nogi wzdłuż jego ciała. Czuł jak kości biodrowe, wbijają mu się w nogi.

Ugh. - Nagito wymsknęło się stęknięcie. Oblizał suche wargi i w zamyśleniu powiedział:

- Twoje słowa brzmią nadto znajomo, ale nie wiem, kto je powiedział... Co nie oznacza, że się z nimi nie zgadzam. Bo jest totalnie na odwrót! Uważam, że masz rację. To jest oczywiste, że jestem tylko jedną z kolejnych przeciętnych twarzy w tłumie! A właściwie n-nie zasługuje nawet na takie miano- mamrotał. Sługa prychnął pogardliwie.

- Oczywiście, że powinieneś znać te słowa. - powiedział lodowato - Izuru Kamukura. Coś ci to mówi?

- Eh? - Spojrzał na siedzącego na nim Wspomnienie". Czy to mu coś mówi...? Zasadniczo, nie ufałby swojej pamięci, biorąc pod uwagę to, że ilość jego szarych komórek z minuty na minutę znacząco się zmniejsza. - Izuru ... Kamukura...- wyszeptał. - Czy... To nie był założyciel Akademii?

Idiota - Głowa Nagito odskoczyła w bok. Dostał znów w policzek od Sługi. Tylko tym razem było to bardziej bolesne. Aż zrobiło mu się jasno przed oczami. Sługa wymierzył mu takie siarczyste uderzenie, że na pewno pozostanie czerwony ślad. Piekło. Komaeda zgryzł wargę, powstrzymując się od wydawania dźwięków. Przebił sam sobie ramię, to teraz będzie płakać, bo dostał po twarzy? Nie spodziewał się, że ktoś jego pokroju będzie mieć tyle siły w dłoniach. W sumie zaskoczyło go to już wtedy, kiedy Sługa złapał jego nadgarstek w śmiertelnym uścisku. Miejsce, które trzymał Sługa wcześniej, obracało się w siny kolor. Jak to się stało, że w przeciwieństwie do siebie, Drugie Ja" miało podwójnie tyle siły i wyglądało znacznie lepiej... Atrakcyjniej. Jest to wiadome, że z ich dwóch to Sługa jest czymś, co można nazwać Człowiekiem". Chociaż jawnie przeczyło to z tym, co wytłumaczył mu wcześniej, że jest Nagito Komaedą, ale pozbawionym tego, co ludzkie. Co za ironia życia.

Izuru Kamukura nie jest byle Założycielem Akademii. - Wydawał się oburzony - Owszem był, ale nie chodzi mi o tego starego dziada, co wisi na portretach w gabinecie dyrektora. Tylko o Naszego Izuru Kamukurę, Ostateczną Nadzieję.

O-Ostateczna Nadzieja? - W jego oczy znowu powrócił błysk. Nadzieja. Co za piękne słowo pochodzące od kogoś, kto jest zrażony Rozpaczą..
.
- Tak... Kamukura jest Absolutną Nadzieją - Wymruczał. - Najwspanialsza istota chodząca po tej ziemi. Wypełniony Nadzieją... - Jęknął - Zawsze pragnąłem, aby jego Nadzieja znalazła się we mnie.

- ... We mnie? - Wyszeptał, zastanawiając się co chodziło po głowie Sługi- A-Ale kim on jest? Ja nigdy go nie spotkałem... Znaczy na wyspie podczas gry zabijania. - Odparł żywo Nagito z przeogromnym zaciekawieniem.

Ahh.. Jego dotyk jest taki wspaniały - Sługa odchylił głowę do tyłu. Jego umysł musiał odleciał w ogóle innym kierunku niż ta rozmowa. Łańcuch zaszczebiotał.

H-Hej. Wytłumacz mi - Gdyby miał wolną rękę, usiłowałby dotrzeć do Sługi. Na przykład odwdzięczyć się uderzeniem w twarz. Ale, mimo że myślami odleciał gdzieś indziej, to jego uścisk ani myślał zelżeć.

Hihi - Wypuścił z siebie śmiech. - Walka z Rozpaczą o Nadzieję czy przeciwnie...? Ahh. Dlaczego tu nie ma Kamukury-sama... Tęsknie za jego towarzystwem. Był jedynym... którego pragnąłem - Wyszeptał cicho. Po czym jego głowa znowu wróciła na miejsce. Spojrzał na zaróżowione, o pełnej dolnej wardze usta Nagito. - Mmm...~

- Kim on był dla ciebie? - Zapytał ostrożnie chłopak.

- Dla mnie? - Uniósł szyderczo kącik ust ku górze - Wszystkim, do cholery. Moją nadzieją, jedyną nadzieją. Moją miłością... Miał w swoim posiadaniu zarówno moje serce - wskazał na klatkę piersiową - dusze jak i ciało - Spojrzał w dół na swój chyboczący łańcuch. - Kamukura jest jedyną wartością dla mnie istotną i dla niego zrobiłbym wszystko. - Zmarszczył brwi. - Nie mogę uwierzyć, że nie wiesz, o kim mówię. AhhNagito Komaeda, kim ty jesteś... - Spojrzał na niego z góry. Nagito próbował podnieść głowę, ale tamten przycisnął go do ziemi.

Ghh- Wysapał - W-Widzę. Miał dla ciebie najważniejszą wartość... - Próbował się uśmiechnąć, ale musiało wyjść mu to naprawdę źle, ponieważ Sługa spojrzał na niego z litością. - Ja... Ja również mam taką osobę...

- Hm? - Przechylił głowę. Któż oprócz Kamukury mógłby zawładnąć sercem małego fanatyka nadziei.
H-Hajime Hinata - Wyszeptał ledwo słyszalnie.
- Kto to?
- Tylko... Rezerwowy uczeń - Uniósł kącik ust ku górze. Jeżeli dobrze myślał, to Sługa nie będzie za bardzo zadowolony z tej informacji. Przecież on sam nie był uradowany, gdy dowiedział się, że Hinata jest rezerwowym uczniem. Czuł się oszukany i zdradzony. Chcąc czy nie chcąc, pokazywał to później Hinacie na każdym kroku. Odzywał się do niego bardzo niegrzecznie. Dziwi się, że Hinata nie zdecydował się go ukarać za tak bezczelne zachowanie. Cóż... Zachowywał się, jak zachowywał tylko dlatego, że nie wiedział jak ma przekazać swoje uczucie Hinacie. Żeby ten go zrozumiał... Kochał go od chwili, w której zobaczył go na plaży... Jest jego pierwszą i ostatnią miłością...
R-Rezerwowy? - Sługa rozszerzył swe oczy niewyobrażalnie szeroko. Zacisnął dłonie trzymające przeguby Nagito. - Jak to rezerwowy? Przecież to... to nie są nawet ludzie, tylko podgatunek. Żałosne beztalencia. Obrzydliwe istoty żerujące na Akademii. Poświęcają swój majątek po to, by móc wdychać to samo powietrze co Ultimates. - Mówił z niedowierzaniem.
- Tak, ale...
- Poświęcałeś swój czas na to, aby przebywać z kimś takim? I mówisz, że kochasz kogoś takiego?! - W jego oczach pojawiła się wściekłość - Rezerwowego?! Takiego śmiecia? ! Gorszego niż ty? ! Co ty masz w głowie?! Wiedziałem, że jesteś chory na umyśle, ale nie do takiego stopnia! To jest obrzydliwe! Zarażasz to powietrze, którym ja też oddycham takimi kpinami? - Jego ramiona zadrżały. I na chwilę Nagito poczuł ulgę na rękach, które wypuścił z uścisku. Jednak...
Ghh!! - Ręce Sługi znalazły się na szyi zakrwawionego chłopca.
- Jesteś ohydny! Jesteś najniższą formą życia! Do cholery, upaść tak nisko?! Z-Zakochać się w Rezerwowym? - Na jego twarz wstąpiło kompletnie obrzydzenie. Usta wykrzywiły się niewyobrażalnie, a nos zmarszczył, jakby poczuł ohydną woń pochodzącą ze śmietniska. Zaciskał drżące palce na cienkiej szyi Nagito. A ten zaczął się krztusić i charczeć.
Ghhh ghh ! P-Puś...ść! - Jęknął. Ucisk był niewyobrażalnie silny, Nagito mógł praktycznie słyszeć, jak coś pęka. Może to był jego wyobraźnia. Ale ból... co za okropny ból. Przed oczami pojawiały mu się mroczki, wizję zasuwała ciemność. Czy on zginie? Czy to nadszedł wreszcie jego kres? Zginie po raz drugi? Tym razem na zawsze?
T-Ty nie możesz być mną - Sługa spostrzegł, że twarz chłopaka przybierała kolor purpury oraz ledwo co kontaktował ze światem, więc pozwolił jego uciskowi zelżeć. Nie dużo. Na tyle jednak, aby Nagito nie umarł. Ciekawe czy wspomnienie może umrzeć? Mmm... - Ja nigdy nie pozwoliłbym wejść Rezerwowymi brudnymi butami prosto w moje mało znaczące życie.
- J..hteż - Nagito odparł. W sumie Sługa nie spodziewał się żadnej odpowiedzi. Sądził, że przynajmniej odesłał chłopaka na chwilę w ciemności. Nagito wciągnął nosem duże ilości tlenu, w chwili, kiedy Sługa opuścił lekko ucisk. Sługa niezadowolony z odpowiedzi ponownie ścisnął szyję. Duszony wydał z siebie niekontrolowany dźwięk.
- To dlaczego? Dlaczego akurat ktoś taki? Czym on niby zdobył...twoje serce? - Odparł z niesmakiem.- Odpowiedz mi.
Nagito starał się coś powiedzieć, ale jedyne co wyszło z jego ściśniętego gardła to skrzek.
Nagito-kuun~móów~ - Zdjął dłonie z szyi chłopca, na co ten szybko odwrócił głowę i zaczął się intensywnie inhalować. Oddychał szybko, nabierając jak największą ilość powietrza. Jego twarz przechodziła z purpury, czerwieni do bieli. Jego oczy poruszały się przerażone. Ścisnął pięści. Sługa spojrzał na ślady pozostawione przez niego na szyi. Czerwone odciski palców wyróżniały się na (teraz) białej jak śnieg szyi. Uśmiechnął się z satysfakcją, ale wciąż nie był ostatecznie zadowolony ze swoich poczynań. Chciał zaznaczyć tę białą skórę bardziej... Naznaczyć ją fioletowymi sinikami, czerwonymi cięciami, przezroczystymi płynami, zabarwić ją bardziej na czerwoną niżeli aktualnie jest.
- Był d-dla m-mnie miły... - Zmusił swoje zmaltretowane gardło do mówienia. Przełknął ślinę. Unikał wzroku Sługi, więc zmuszał swoje roztworzone oczy do wpatrywania się w opuszczoną poprzednio książkę. Chciałby uciec spod ciała drugiego ja, ale wiedział, że jest to niemożliwe. Sługa był niemożliwy do ruszenia. Próbował już wywrócić go wielokrotnie. Wiedział, że jedyne, na co może teraz liczyć to na to, że znów pojawi się ów podmuch wiatru i Sługa zniknie.
- Był dla ciebie miły, ha? - Sługa prychnął. - Zapewne twoje ego podrosło? Pojawił się jakiś śmieć, który potraktował drugiego śmiecia... miło. Haha! - Położył otwartą dłoń na grdyce NagitoPoczuł, jak zaczęła gwałtownie się poruszać w górę i dół, jak koliber uwięziony w klatce.- A może tu chodzi o coś innego? - Przycisnął. - Może po prostu on dawał ci dupy?
Zszokowane oczy Nagito skierowały się na Sługę.
-Nie, nie! W życiu nigdy! Ja nie śmiałbym! J-ja nigdy nawet o tym nie myślałem. Hinata-kun nie wiedział, że czuję do niego coś więcej... - powiedział na swoją obronę. - Sądzę, że wiedział, że jestem tylko śmieciem... - Komaeda delikatnie położył obie dłonie na ręce Drugiego Ja.
Skoro mam wolne dłonie to może jakoś uda mi się obronić.
Oczywiście - Sługa popatrzył chłodnym wzrokiem. - To spójrzmy na to z innego strony - Palcami drugiej dłoni zaczął przewracać jasne pukle. - Jesteś śliczny. - Skrzywił się. Chociaż Sługi uważał, że Nagito Komaeda był tylko niską formą życia, to nie mógł wykluczyć tego, że jego wygląd nie był taki zły. Miał ładne oczy, ładną twarz, zgrabne nogi i zadbane dłonie. Wiedział, że ma jakąś wartość, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny... Niestety.
- Eh? - Blady chłopak totalnie nie spodziewał się takiego komentarza. Nie wiedział, jaki to ma związek z problemem rezerwowego ucznia. Ale mimo wszystko, chciany albo nie, to pierwszy komplement, jaki dostał od drugiego siebie. Chociaż to bardzo dziwne nazwać siebie ślicznym...
- Jesteś... Tak więc... - Przesunął dłoń w czerwono-zielonej rękawiczce po włosach Nagito. Potrząsnął głową, jakby chciał zmienić bieg swojej wypowiedzi - Nie pomyślałeś o tym, że to on chciał się dobrać do ciebie? - Uśmiechnął się milutko. - Traktował cię jak człowieka, ale dlaczego, co...?
Nagito od razu zerwał się na dźwięk wypowiedzianych przez Sługę oskarżeń.
Nawet niech nie próbuje oskarżać Hnaty-kun o tak obrzydliwe rzeczy!Jednak białowłosy w łańcuchu jedynie bardziej przyszpilił szyję Komeady do ziemi. Komaeda chciał zacząć coś krzyczeć na obronę Hinaty, jednak jego odpowiednik ponownie go przydusił tym razem jedną ręką. Drugą wciąż głaskając tamtego po twarzy. Chłopak był zdeterminowany. Może mówić złe rzeczy na jego temat, ale o Hinacie nie ma prawa. Nagito zbierając ostatnie siły, uniósł chudą rękę i uderzył prosto w nos Sługę. Sługa zaskoczony pisnął i stracił na chwilę równowagę wypuszczając z uścisku gardło NagitoKomaeda wyślizgnął się spod ciała Sługi i od razu pognał na drugą stronę pokoju. Oddychał głęboko i chrapliwie. Położył kościstą dłoń na zaczerwienionej szyi i pomasował. Sługa siedział na czterech literach i zdezorientowany przyłożył dłoń do nosa, z którego zaczęła lecieć krew.

Chyba musiałem mu go złamać.
Zadziwiające, nie wyobrażał sobie, że znajdzie w sobie choć trochę siły, aby wyrządzić taką komuś krzywdę. A zwłaszcza Słudze. W momencie, w którym został przez niego duszony. I gdy był na krawędzi jawy, a snu. Jest zdziwiony, że potrafi w ogóle stać na nogach i jeszcze nie zemdlał. Z jego słabym zdrowiem i organizmem to oczekuje tego najprędzej. Ale, mimo bólu gardła i osłabionej koordynacji ruchowej oraz lekkich mroczków przed oczami udało mu się wydostać z uścisku. Chociaż nie powinien, czuł się trochę dumny z siebie, że urządził tak Sługę. Należało mu się.

Sługa skierował wzrok na Komaedę. Nie wyglądał na zadowolonego. Zmarszczył jedną brew i otarł rękawem nos. Na skórze został tylko brunatny ślad po krwi. Wstał na nogi. Komaeda cofnął się i chwycił za stojącą na etażerce lampę. Ścisnął ją mocno w uścisku i wystawił przed siebie. Sługa zaśmiał się.

- Myślisz, że teraz tym mnie skrzywdzisz? Żałosne. - Zmarszczył nos po czym skrzywił się z bólu - Nie wierzę, że taki śmieć jak ty zdołał mnie uderzyć. - Pokręcił głową - Nie doceniłem cię. - Komaeda zagryzł wargę, ale nie spuścił z niego wzroku. Patrzył na niego odważnie i buntowniczo. Sługa to on. Dlatego nie ma czego się bać. Nie powinien obawiać się siebie. Zna swoje słabe punkty. Dlatego, po prostu... musi celować w głowę. Zacisnął kościste palce na czarnej stopce.

- Oh, no, nie powstrzymuj się! Wyżyj się po prostu na mnie. Przecież dobrze wiemy, jak bardzo zepsuty jesteś w środku- Zaśmiał się - Twoja dusza jest niczym czarna dziura, wszystko pochłania, a i tak pustka zionie w jej środku - Prychnął. - Dobrze wiemy, że gdybyś mógł, to pozabijałbyś ich wszystkich. Twoją rodzinę, twoich dręczycieli, twoich sąsiadów, a nawet przyjaciół, gdybyś ich miał - Sunął powoli. Wyciągnął dłoń w rękawiczce, kiedy był już na tyle blisko, że prawie mógł dotknąć bladej dłoni.

P-Przestań ! O- o czym ty mówisz... - Do jego mdłych oczu napływało przerażenie. - Odsuń się! Nawet nie myśl o tym, aby mnie dotknąć.

- Nie dotykaj mnie" - Przedrzeźniał go. - Oh, proszę. Powtarzasz to, co chwilę, a i tak posłusznie leżysz albo akceptujesz mój dotyk. Aż tak spragniony jesteś czyjejś bliskości?

N-Na pewno nie twojej.

HahaAle czyjeś na pewno. Przyznałeś się sam - W sumie jakbym nie wiedział. - pomyślał Sługa. Dotknął koniuszków palców Komaedy, tamten tylko bacznie obserwował jego dalsze posunięcia. Uśmiechnął się sam do siebie, po czym palcami złapał podbródek Nagito. Na co chłopak błyskawicznie zareagował - wymierzył głowicą lampy prosto w skroń zakutego chłopaka, jednakże ten złapał podbródek w dłoń i przycisnął Nagito do ściany. W wyniku tego Sługa przybliżył się do Nagito, a jego głowa prawie nachylała się nad jego szyją, przez co uderzenie białowłosego minęło cel.

Hihi~~ Było blisko. - Nagito poczuł oddech Sługi na własnej szyi. - Ale jesteś przewidywalny, Nagito-kun~ - chuchnął, a białowłosy chciał obrócić swoje całe ciało i najlepiej uciec, ale ramię Sługi objęło go w pasie. Usłyszał, jak z ust Sługi wydobywa się powolny, drgający śmiech. Komaeda przełykał gwałtownie ślinę oraz kierował swoje błagania do bogów i wszelkich wyższych istot. Ponownie. Znowu. Dlaczego historia zatacza wieczne, nieprzerwane koło...

Nagle w kąciku jego oka pojawił się dziwny ewenement. Na ścianie zaczynało się pojawiać cienkie pęknięcie. Całą długość ściany przecinała linia. Z jej środka wydobywały się dziwne odgłosy. Trzaski, pęknięcia... Ale Komaeda tym się nie przejął. A właściwie w jego oczach pojawiła się nadzieja...

- Co do... - Sługa z zirytowaniem w głosie odsunął się od karku drugiego białowłosego, wypuszczając go z objęć. Podparł zaciśniętą rękę na biodrze. Szczelina się zaczynała poszerzać wraz z nagłymi napływami wiatru.


Ah! - Komaeda wydał z siebie szczęśliwy odgłos.- Wracasz. - Sługa wyszczerzył się szyderczo na odchodne i pomachał ręką, wiedząc, że nie ma wyboru przed powrotem do siebie:

Haha, nie martw się o mnie~. Do najbliższego spotkania! - gdy szczelina była wystarczająco szeroko, a wiatr sam przyciągał Drugie Ja", przeskoczył przez krawędź prosto w spikselizowaną, białą przestrzeń. Łańcuch wydał z siebie szczebiot i znikł jako ostatni na granicy wspomnień Nagito Komaedy i Rozpaczy. Natychmiastowo szczelina się zamknęła, a podmuchy wiatru umilkły. Ściana ponownie została całkowicie szara, bez skazy. Nawet nie było widać żadnej ryski, na znak, że przed chwilą cała ściana została przecięta w pół.

Ahh, nie wierzę... - Nagito osunął się, a lampę wypuścił, przez co upadła na podłogę i trochę się pobiła. Ale białowłosy nawet nie zwróci na to uwagi. Był szczęśliwy... Mógł odetchnąć z ulgą, że jego Drugie Ja" odeszło. Wciąż czuje zaciskające się palce na jego szyi, brudny dotyk jego palców na szyi, na ramionach, na pasie, na nogach... Wszędzie. Dotyk tamtej osoby wrzynał mu się w ciało. Szybko nie wymaże go z pamięci... Ale przecież... S-Sługa powiedział, że wróci... Skoro przyszedł drugi raz, to wróci to po raz trzeci... Nagito jest tego pewien, dlatego nie powinien tak się cieszyć jego odejściem. Bo czy to będzie niedługo, czy za dłuższy czas, drugie Wspomnienie znajdzie jakiś sposób na dostanie się do niego... I czy tym razem nie skończy się gorzej? Był już duszony, a znając dzikie zapędy Sługi, posunie się on jeszcze dalej...


..
...
..

   Do trzeciego spotkania doszło niedługi czas po poprzednim. Jednak Komaeda nie odczuwał upływających minut, godzin, dni. W tym świecie to tak nie działało, ale jako wspomnienie wiedział, że czekał na Sługę krócej niż poprzednim razem. "Czekał" nie wie czy to dobre określenie. Może bardziej... wiedział, że czego go ponowna nieuchronna konfrontacja. To tylko kwestia czasu...
Istniało również inne wyjście, jego realna postać wybudzi się ze śpiączki i odłączy się od Neo World Program. Dzięki czemu, wreszcie uwolni się z tego świata. Czy szczęście mu dopisze? ... Tak jak się spodziewał -Nie.
   Komaeda uniósł głowę znad swoich kolan. Do budynku wszedł Sługa. Mimo że szedł naprawdę bezszelestnie, Komaeda usłyszał jego kroki jeszcze, kiedy Wspomnienie było na zewnątrz.  Mogło to wynikać z tego, że spodziewał się jego przyjścia, a jego obecny siódmy zmysł jest wyczulony na obecność Sługi. Więc zorientował się, że to on jak tylko się pojawił na jego poziomie. Nieuchronne spotkanie. Po raz trzeci twarzą w twarz...
    Choć tym razem Wspomnienie był... inny.  Blada twarz Sługi odznaczała się na szarej ścianie. A wokół niego pojawiła się przerażająca aura, a szare oczy wbiły się w oczodoły, nadając jego twarzy widok żywego trupa. Stawiał bardziej gwałtowne i chaotyczne kroki. Powieki nawet się nie ruszały. Nie mrugnął ani razu odkąd pojawił się w przejściu. Panowała cisza. Bardziej cichsza niż wcześniej, kiedy Nagito siedział sam w pustym pokoju. W bezruchu wpatrywał się w postać. Nagle Sługa szybko się poruszył wprost w kierunku Komaedy. A pokój, albo cały świat, w oczach Nagito, zaczął robić się zamglony. Zaczął on wirować, jakby ktoś począł kręcić chłopaka na karuzeli, a do tego wokół się pojawiła się gęsta mgła. Po chwili zaatakował go również silny ból głowy, a wszystko wirowało i zaczynało szarzeć. Twarz Sługi, która była centralnie przed nim zrobiła się szara, jego włosy również, ubrania także. Obraz zaczął się diametralnie deformować.
- Aghh..!
- A cóż to się dzieje? Haha. - Sługa znalazł się nad nim. Wypuścił z siebie krótki, niewesoły śmiech. - Coś cię boli ? - jeden kącik ust uniósł się ku górze. - a może tak się cieszysz na mój widok?
- W ż-życiu..- Wszystko wirowało. Poczuł jak do jego gardła podchodzą płuca. miał wrażenie jakby miał je za moment wypluć, ale nie chciały przesunąć się w górę poprzez cienką krtań.
Nie widział co się działo przez te ułamki nieistniejących sekund.
   Szarość i ciemność przeplatała się ze sobą nawzajem. Nie widział gdzie się znajduje ani z kim. Pustka. I cisza. Dopóki nie usłyszał czyjegoś ciężkiego oddychania nad swoim uchem.
- H..kh. Zakończmy to raz.. A dobrze. - Mocny dotyk na jego ramieniu wywołał salwę jasnego światła w kącie jego oka. Zasłonił oczy rękoma, jednocześnie ogarnęło go chwilowe zdziwienie, że Sługa nie trzymał ich w uścisku. Nie miał zamiaru go więzić?
- Czuję, że to koniec... To powinien być the end.. - Przeraźliwe mamrotanie omotało pusty umysł białowłosego. Nie rozumiał co się działo. Ponownie, tak jak na początku nie miał kontroli nad swoim ciałem. Leżało bezwładnie. Widział jedynie szarą i mglistą twarz Sługi. Nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku. Chciał krzyknąć, ale jego struny głosowe odmawiały posłuszeństwa. Chciał napluć na drobną twarz Wspomnienia, ale jego wszystkie narządy, kończyny i organy nie chciały zmotywować się do działania. Jego jedynym zmysłem, który pozwalał dostrzec i zrozumieć obecną sytuację był słuch - słyszał dokładnie każde słowo wypowiedziane przez Sługę. A jego słowa były dziwne, mroczne, w ogóle odmienne od tego co mówił przy ich pierwszym lub drugim spotkaniu. Chociaż był wcześniej przerażający i dopuścił się bolesnych dla Nagito czynów to.... nie wywołał takiego strachu jak teraz. Wraz z ów strachem w nicość poszło wszystko. Co Sługa ma na myśli? The end? Koniec? Czego? Co on ma zamiar mu zrobić? Może faktycznie chce go zabić.. .Tym razem na amen, wypędzić go z tej sztucznej rzeczywistości jaką jest Neo World Program. Tym razem może znalazłby się w swoim raju..? Gdyby Sługa ugodził go raz nożem, a prosto w serce...
- Oh, Nagito-kuun~ Znowu rozmyślasz nad tymi ponurymi tematami? O śmierci? - Oh, a jednak jest zdolny wyczuć chłodny dotyk dłoni na swoim ramieniu... - Czy ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? - wycedził - Za każdym razem powtarzam ci, nie umierasz i nie umrzesz. Nie ważne jak bardzo tego byś chciał. Jesteś tylko niematerialną istotą w swojej psychice jako Wspomnienie, dlatego - Znów... Pociągnięcie za włosy - Będziesz cierpiał, ale nie umrzesz. Zostaniesz tu ze mną, ale jednocześnie będziesz samotny. - Wydał z siebie prychnięcie - Ale koniec końców, to mam dla ciebie dobrą wiadomość, która powinieneś już zrozumieć, a jeśli tego nie zrobiłeś, to dowiesz się na końcu~ - Zachichotał.
    Gdyby Nagito mógł coś powiedzieć to domagałby się od niego więcej informacji. A gdyby mógł się ruszyć walnąłby głową prosto w czoło drugiego siebie. Aby znikł po raz kolejny. Nie prosił go tutaj o jego obecność, więc dlaczego znowu tu przybył? Trochę to męczące być dręczonym przez samego siebie. Ah, zgadza się oczywiście z nim, tego co tyczy się ich wartości. Nie zaprzeczy, że Sługa może być bardziej warty od niego. W końcu, sam to przyznał.
  Nagle poczuł oszałamiające zimno uderzające w jego klatkę piersiową i brzuch.  Był zawsze wrażliwy zmiany temperatury, ale odkąd został wspomnieniem, nie odczuwał tego ani ciepła, ani zimna. Co się stało?
  Sługa pochylił się nad bezwładnym ciałem Nagito. Zdjąwszy z niego górne ubranie zaczął wodzić dłońmi po ciele, pierw delikatnie, badając każdy skrawek tego obrzydliwego ciała. Jednak widząc spokojną twarz chłopca, zirytował się i wbił paznokcie prosto w delikatne miejsce pod żebrami.
- Ah!- Nagito wydobył z siebie bolesny jęk. Jego twarz wykrzywiła się bólu, chociaż chłopak nie mógł tego kontrolować, nie wspominając o kontroli nad własnym ciałem. Prawdopodobnie nawet nie był świadom, że wydał z siebie jakikolwiek dźwięk. Mimo to jego tułów wygiął się odruchowo na bolesne uczucie. Sługa wykrzywił wargi w w cienkim, krzywym uśmiechu.
- Teraz cię zniszczę i zakończę to... - Zaśmiał się głośno i wysoko. W mocny uścisk chwycił podbródek Nagito. Palcami rozwarł mu szczęki. Spotkał się z zachęcającym widokiem. Małe wnętrze ust chłopaka kryło w sobie proste, białe zęby oraz mały języczek. Natychmiastowo z kącików warg spłynęła ślina. Mimo to Sługa pomiędzy wargi wsunął swój język. Zaczął sunąć nim gwałtownie po podniebieniu, zębach oraz próbował zachęcić do zabawy język drugiego siebie. Jednak był on bezwiedny tak jak jego całe ciało.
- Czuję, jakbym dotykał zwłok - Powiedział kiedy wysunął mokry język z buzi Komaedy. Choć nigdy nie pieprzył zwłok, to nie powie, że nie widział jak ktoś to robił...Było to mało satysfakcjonujące, gdy chłodne ciało leżało pod tobą i nie poruszało się. - Ależ jesteś nudny... - Zachichotał. Jak bardzo skojarzyło mu się to z Kamukurą! Ahh, gdyby on tutaj był... Przebywanie z kimś takim powoduje, że nie docenia się zwykłych, przyziemnych rzeczy. Są one zbyt nudne w porównaniu do kogoś takiego kim jest Kamukura. Każda spędzona z nim chwila była niczym namaszczenie... Ale teraz nie ma sensu rozwodzić się nad tym. Jego tu nie ma. Jest tutaj tylko ta bezwładna, obrzydliwa lalka, którą Sługa powinien zniszczyć. A nawet musiał to zrobić. To jedynie porażka istnienia, najniższa forma życia...
  Zimny dotyk, mrowienie, drżenie, wilgoć. Obrzydliwe muśnięcia, jakby macki sunęły się po jego ciele, wślizgiwały się pod koszulkę, do ust. Syczały mu do ucha. Zwłoki. Ah, to totalnie czym jest.. Nagito jest tylko martwym ciałem, niemającym nad sobą kontroli, jego serce nie bije... Po prostu stęchłym korpusem. A mimo to, czuje jak po nim pną się wilgotne macki, jakby szukały czegoś po całym jego ciele. Czuł je na każdym swoim skrawku. Dziwaczne odnóża jakby wchodziły do każdego jego otworu. Sunęły się zewsząd. Jego wysiłek zdawał się na marne. Nie mógł ich usunąć. Nie mógł z nimi walczyć.
- Mógłbyś coś zrobić, się ruszyć... Wcześniej byłeś taki pełen energii. Nagito-kun... Nawet mnie uderzyłeś, haha - Słyszał świszczący głos. Oh. To Sługa. Przecież ten świszczący głos może jedynie należeć do niego samego. A zna swój obrzydliwy głos. W miarę wysoki, momentami świszczący, jakby nie zabrał ze sobą inhalatora przebiegając pięciokilometrowy dystans...Nie mógłby pomylić tego dźwięku z niczym innym. Nagito chciałby przeciwstawić się Słudze i pokazać gdzie jego miejsce, jednak paraliż nie opuszczał jego korpusu. Sunące się macki przyprawiały go o zawrót myśli. Nawet jeżeli wiedział, że to Sługa nie mógł się skupić na tej myśli. Nawiedzała go ciągła myśl o obrzydliwym dotyku oślizgłych macek... Jego umysł błądził gdzieś pośród ciemnością a wspominaniami.
   Jego ciało zostało rzucone. Poczuł jak upada na brzuch i jak uderza twarzą o kant kanapy. Poczuł ból rozchodzący się po jego podbródku. Chciałby jęknąć z bólu, ale wątpi, aby ten dźwięk wydał się z jego krtani. Pocieszającą myślą jest to, że czuje przynajmniej więcej niż myślał... Chociaż raczej nie do końca to pociesza Nagito. Czuć ból spowodowany przez kogoś takiego jak Sługa... Przysparza go to tylko o rozpacz... Przez sekundę, kiedy został rzucony na brzuch, przed oczami przemknęła mu twarz Sługi, ale jedynie przez moment. Biała mgiełka przemknęła mu przez wizję, ale ponownie szary cień zastąpił całe pole widzenia.. Na plecach czuł spływającą wilgoć. Było mokro. Lało się z niego. Co Sługa mu robił? Rusz się! Rusz się, bezużyteczny śmieciu! Agh! Jest beznadziejny.. Jest beznadziejnie... Ah!
   Ból. Ból. Ból. Poczuł ból rozchodzący się w całym jego ciele mający swój początek w brzuchu, a może gdzieś niżej. Ale ewidentnie źródło ciepła drażniącego jego ciało i kujące szpilki bólu czuł najintensywniej w brzuchu... Szybkie ruchu rozwiewały powoli mglisty widok w oczach Nagito. Czuł jak jego ciało dziwnie kiwa się w bok, albo w przód i tyłu... Przynajmniej ruszało się w synchronizowanych kierunkach. Raz po raz..Ah! Boli! Próbował ruszyć swoje gałki oczne do spojrzenia. Przywrócić swój zmysł wzroku..Wizja została powoli oczyszczana. Może niezupełnie była czysta, ale przynajmniej coś widział. Tym jedynym widokiem była podłoga. Ah. Jego głowa wisi na oparciu kanapy. A twarz skierowana jest w dół i jedyne co jego oczy mogły obserwować to białe, spowite szarymi obłokami, kafelki. Musi odwrócić głowę.. Ah! Dziwny, niekontrolowany ruch wybił go do przodu, a sztywna szyja jedynie przeleciała przez oparcie. Teraz mierzył się zdecydowanie bliżej z białą posadzką.
   Sługa! Sługa! Próbował powiedzieć na głos, chciał go powstrzymać od tego co  robił, ale wciąż nic. Nie mógł nic zrobić. Jedynie jego martwe oczy obserwowały dół. Krzyknął w myślach, gdy poczuł coś ostrego przejeżdżającego przez skórę na jego żebrach. Co to? Niech on już przestanie! Boi się. Nagito czuje lęk. Nie wie czego się spodziewać więcej. Odebrano mu większość zmysłów, a mimo to czuje przerażenie i cierpienie. Czuje żal. Ale w sumie dlaczego czuje żal? Sam sobie to przecież zafundował... Jest śmieciem oddającym się w ręce drugiego śmiecia. Powinien znać swoje miejsce. Tak powinno się traktować śmieci jak on. Dlaczego więc narzeka? Powinien być wdzięczny za poprawne traktowane kogoś takiego jak on... Ah! Mgiełka przeleciała mu przed oczami. Coś go uderza. Od tyłu.. Coś na jego plecach się zaciska. Ciepło staje się niewyobrażalne i nie do zniesienia. Czuje jego kulminację w swoim środku. Chce odejść. Chce zniknąć. Umrzeć. Wybudzić się. Nie chce tego kontynuować. Dlaczego Słudze na tym tak zależy? Dlaczego nie może się powstrzymać i przestać go torturować?. Nagito nie może odejść.. Dlaczego Sługa nie może zostawić go w spokoju? Ah! Kolejny ból rozchodzący się po jego wnętrznościach. Na białe kafelki spadły przezroczyste łzy. Jego opustoszałe oczy mimowolnie wylewały z siebie łzy. Mimo że nie kontrolował ciała i jego reakcji to woda po prostu wypłynęła z jego oczodołów. Obserwował małe kropelki na białej posadzce.
- O, to jest dziwne uczucie. Używanie samego siebie. Jest to cholernie dziwne! - śmiech. - Czujesz ból, Nagito-kun? Czujesz, prawda? - Usłyszał zachwycony głos Wspomnienia. - Mnie nie oszukasz i mi nie skłamiesz. Tak samo twoje ciało. Porusza się samoistnie syntezując się z moimi ruchami. - Poczuł wbijające się, prawdopodobnie, palce w jego żebra. Wypuścił kwilenie - Haha! Jakie to obrzydliwe - ponownie wysoki śmiech - Jednak jesteś niczym innym niż jedynie samym naczyniem używanym przeze mnie! To jest twoje prawdziwe miejsce - bycie wykorzystywanym przez wszystkich. To jedyne do czego się nadajesz - Nagle głowa Nagito ruszyła ku górze. A raczej została pociągnięta przez Sługa za pukle białawych włosów. Jego kark musiał wygiąć się pod dziwnym kątem.
-Czuj to. Czuj ból. - Szepnął maniakalnie. Błądzące oczy Nagito spotkały jedynie ten sam biały, doprowadzający do białej gorączki, sufit. - Haha nie sądzę że chciałbyś widzieć to co się dzieję~ - Pchnięcie. Rozrywający ból w jego środku. C-Co się dzieje... Ah! czoło Nagito uderzyło z dużym impetem w oparcie.
- Hahahaha - Rozległ się ogłuszający psychodeliczny śmiech. Pokój jakby zawirował. Wszystko zaczęło się zginać do kształtu głosu Sługi i jego śmiechu. Maniakalne wysokie fale odbijały się od ścian. Nagito praktycznie mógł widzieć te kształty. Było to przerażające. Jego głowa została wciśnięta w skórzane poszycie kanapy. Jego wrzask został ledwo stłumiony. Szpilki w jego brzuchu jakby się rozrosły. Był to niewyobrażalny ból.
- Hahah, ciekaw jestem... Co się stanie teraz gdy się obudzimy - Co się stanie? Czy on... będzie to wszystko pamiętał..? Czy to jakoś oddziałuje potem na jego psychikę ? Ah! Nie ma czasu na komplementację nad słowami Sługi. Musi wytrzymać cały ten ból..
   Szarość, biel. Jasność. Ciemność. Przeplata się wszystko. Biel z czernią... Nadzieja z rozpaczą. Co jest słuszne, a co nie? Wszystko co Nagito teraz odczuwa to jedynie konflikt... mieszaninę myśli.
- Aa~h, zaraz skończę - Nie był pewien czy to dobrze czy źle... Skończy z nim raz na zawsze czy po prostu go zaraz zostawi? Jego ciało zostało pchnięte jeszcze parę razy i... legło na kanapie. Dziwne, płynne ciepło zalało go całego. Szpilki zniknęły z jego środka jednak coś panoszyło się po jego ciele. . Sługa! Próbował krzyknąć na głos, ale jedynie z  jego gardła wydobyło się sapnięcie.
 - Staraj się, staraj~ - Drugi on zanucił po czym chwycił go za ramiona i przerzucił na plecy. Komeada spojrzał na niego przeszklonymi oczami.
- Ah, co za bałagan~ jaki wstyd, jaki wstyd. - Twarz Sługi za wiele się nie zmieniła. może jedynie powróciła do stanu takiego jakim go zobaczył po raz pierwszy. Nie była taka szara, a oczy nie były takie przerażające. Wyglądał... normalnie.
- Wywołałem u ciebie wystarczający szok? - Przyłożył palec do dolnej wargi. Komaeda zamrugał oczami. Szok? Praktycznie tak.. Ale to właśnie miał na celu Sługa? Cały ten zadany ból był ...dlatego?
- Nie obchodzi mnie co taki śmieć jak ty sądzi o mnie. Jednak. - Przybliżył twarz - Chcę się stąd wydostać. I sądzę, że uda nam się obu. - Skierował wzrok powoli po ciele Nagito. - Mam nadzieję że nie będę musiał tego powtórzyć. Było to wystarczająco obrzydliwe - Wykrzywił usta w grymasie. Komaeda skierował powoli wzrok w dół. Nie miał płaszcza... Ani koszulki. Leżał bezpośrednio pół nagi pod Wspomnieniem. Czyli jednak... Ale... Zobaczył na swoich żebrach krople krwi.  Ah to wiele tłumaczy.
- Patrz lepiej w górę niż na siebie - Chwycił szczękę Komaedy zanim zjechał on spojrzeniem poniżej swojego brzucha. O co teraz chodzi? Zamglony wzrok spotkał.. biały sufit... pół białego sufitu. Drugiej części nie było. Jedynie błyszczące, niebieskie piksele. Nagito rozszerzył oczy w szoku.
- To wyjście. Wreszcie się wybudziłeś.
Komaeda wlepiał bezmyślnie wzrok w dziurę. To koniec... Ah.. to chyba Sługa miał namyśli przez "the end". To dobrze. Wytrzymał bóle zadane mu przez Wspomnienie po to, aby móc wydostać się z Neo World Program. Tak. To dlatego,prawda? Może się cieszyć... Jeżeli jest z czego. Czy on na pewno chce wrócić do rzeczywistości i stawić czoła pozostałym Ultimate?
   Komaeda nawet nie zauważył, że nie ma na sobie żadnych ubrań, a poniżej pasa był cały we krwi.. Sługa jedynie uśmiechnął się prześmiewczo.

 END

_____________________________
A/N: już błędów podczas ich trzeciego spotkania nie chciało  mi się sprawdzać. Ogólnie przepraszam za to, że używam na przemian polskiego i angielskiego nazewnictwa np.: raz "Remnaits of Despair", a raz "Pozostałości Rozpaczy", ale jakoś tak mi się pisało w Danganropie, że nie udawało mi się trzymać jednej terminologii. Ten shot napisany został ze dwa lata temu, więc może być trochę nieścisłości, bo kiedyś totalnie to, co działo się w serii było czarną magią xD dlatego błędy logiczne i fabularne u mnie na każdym kroku. :"D
Mam nadzieję, że ten shot jest ok, bo chyba najbardziej go lubię ze wszystkiego co udało mi się napisać i skończyć w DNR.
nie chciało mi się formatować, raz są odstępy, a raz nie, sorry, może poprawie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.