czwartek, 27 grudnia 2018

"The Servant of love" V Kamukoma/ Komahina

Jeden dzień. Ostatni dzień, który może spędzić w towarzystwie Izuru Kamukury... Możliwe, że to i dobrze. Lepiej dla Kamukury-sama. Ne będzie musiał użerać się z jego natrętną i obrzydliwą osobą. Nie będzie musiał mu gotować... Zajmować się nim...Oddawać swoją sypialnie. Już więcej nie będzie świadkiem jego ataków paniki czy niespodziewanych nawałów wspomnień. Ah, to zdecydowanie lepiej dla Kamukury-sama. Ktoś taki jak on powinien rozwijać swoje talenty, a nie być uwięzionym w tym miejscu... Przykutym do gabinetu. Może wreszcie wyjdzie na zewnątrz? Z drugiej strony, możliwe, że to lepiej i dla niego samego. Nie będzie się już dłużej dusił w swoich uczuciach, których nigdy nie zdoła wyznać, które na zawsze będą tkwiły w jego płucach i nigdy nie przejdą przez krtań. Toksyczna trucizna, która powoli zalewa całe jego wnętrze. Jego ciało stało się na tyle uzależnione od Kamukury, że, naprawdę, nie śpieszy się mu odejść. Jego ciało instynktownie reaguje na obecność czerwonookiego, na jego zapach, na jego widok, na jego słowa, na cały jego byt. Zaczęło być to na tyle nieznośne i uprzykrzające już jego na tyle marną egzystencję, że zdecydował. Odejście stąd jest jego jedyną solucja. Może w jakiś sposób wpłynie to na jakość jego życia... Może coś wreszcie zacznie robić, zamiast ciągle pasożytować na innych? Skorzystanie z propozycji Junko Enoshimy, po paru chwilach stało się bardzo kuszące. Chociaż bycie czyimś sługą nie brzmi jakoś zaszczytnie... Eh, ale prawdę mówiąc, on od początku był wyłącznie sługą... Miłości Kamukury. Od chwili, kiedy obudził się w rezydencji był podporządkowany Kamukurze ze względu na narodzoną miłość do niego. Od zawsze był tylko marnym sługą podporządkowanym wyższym bytom i wartościom...
Nadziei?
- Bo czymże jest rozpacz bez nadziei. - szepnął w zadziwiającej euforii, a kąciki jego ust wygięły się w niemalże karykaturalnym uśmiechu. Rozłożył ręce, jakby był kapłanem przeprowadzającym mszę. Oddychał głęboko i zgiął dłonie w pięści, wbijając paznokcie do krwi. - Świat nie może pozostać spowity w rozpaczy... - mruknął i obniżył wzrok. - Taki zepsuty świat nie może istnieć w nieskończoność - jego brwi zmarszczyły się - Czy może? -  Przyłożył ciepłe czoło do zimnych, drewnianych drzwi szafy. Opuścił ramiona zaciskając je na swojej klatce piersiowej. Ściskał między skostniałymi palcami miękki materiał białego swetra, który dzisiaj rano Izuru cisnął mu prosto w twarz. Jego chude ramiona drżały, jednak na jego wargach wciąż tkwił ten sam, szaleńczy uśmiech.
- Mogę to zmienić...? - Osuwał się powoli na podłogę, wciąż z przyłożonym czołem na szafie. Czy jako Sługa mogę mieć taką misję...? Jego uśmiech powoli się zmniejszał, gdy w końcu westchnął głośno.
- Nie uważasz tego za ironiczne? - Za jego plecach rozległ się cichy, choć dudniący głos Kamukury. Sługa odwrócił głowę mierząc spojrzeniem swoich szarawych oczu wysoką sylwetkę siedzącą na łóżku. Jego długie włosy rozpłynęły się na pościeli. Czerwone oczy patrzyły na niego bez emocji. Kiedy on zdążył usiąść? Białowłosy uśmiechnął się delikatnie, prawie jak niewinny aniołek. Tak jakby, przed chwilą, na jego twarzy nie znajdował się przeraźliwy uśmieszek. Izuru nawet nie zwrócił na to uwagi dawno przyzwyczajony do jego dziwnych zachowań.
-Eh? Co masz na myśli, Kamukura-sama? - spytał obracając się i opierając się barkiem o szafę. Uśmiechał się, chociaż jego uśmiech nie dosięgał oczu, które tępo wpatrywały się w czarnowłosego.
- Ciągle zmieniasz tożsamość, której nawet nie miałeś... - Prychnął - Szukasz jakiegoś sensu istnienia, choć mam wrażenie, ze tylko od niego uciekasz, dlatego nie możesz się odnaleźć - Oparł jedną stopę o pościel i położył podbródek na kolanie - Nawet tego nie próbujesz. - Dodał tym samym monotonnym tonem. Szarooki kiwnął lekko głową.
- To prawda. Uciekam. - przyznał się wciąż z tym irytującym uśmieszkiem. - Byłem nikim, jestem nikim i nim pozostanę. Heh - oparł się plecami o szafę, a blade dłonie położył na kolanach i wpatrywał się w nie, jakby oczekiwał, że pozna jakąś dotąd nieznaną przez niego prawdę. - Chcę po prostu się przydać na coś...
Kamukura ulokował w nim wzrok, przez co białowłosemu zaczęła drgać brew. Było to trochę niezręczne.
- Nudne. - prychnął. Zerwał kontakt wzrokowy i popatrzył na ścianę przed sobą. Białowłosy zamrugał oczami. Zapadła między nimi cisza, chłopak wyłamywał sobie palce, nie wiedząc co powiedzieć. Nie... Raczej JAK powiedzieć. Otworzył usta. Poczuł suchość, która uniemożliwiała mu wykrztuszenie czegokolwiek. Oblizał wargi. Wziął głęboki wdech. Chciał powiedzieć...
- Spakowałeś się? - Brutalnie, jego starania przerwał monotonny głos Izuru. Nawet na niego nie patrzył. Oczy Sługi rozszerzyły się. Przechylił lekko głowę.
- Ummm... Nie mam czego pakować...?- Odparł nierozumnie - Nie mam swoich rzeczy... - Ciągnął nie do końca wiedząc, dlaczego Kamukura zadaje mu takie bezsensowne pytanie. Lecz dodało mu to trochę odwagi, żeby powiedzieć to co tkwi mu na sercu, aby mógł z czystym sercem odejść z tego miejsca, bez żadnych żali i nie wracać tu z powrotem. Chciał mieć już mieć to za sobą... Wstał z podłogi i zaczął powoli podchodzić do brzegu łóżka. Izuru spojrzał na niego przelotnie tylko tedy gdy ustał przy jego lewym boku. Na policzki białowłosego wstąpiły różowe wypieki spojrzał spod długich, białych rzęs na opaloną, piękną twarz  na zmrużone czerwone oczy, które spoglądały przed siebie.
- Kamukura-sama...? - Wyszeptał cichutko przestępując z nogi na nogę.
- Sługa - Odpowiedział. W jego tonie głosu słychać było lekką drwinę. Powoli, przeniósł znudzone spojrzenie na wychudzonego chłopaka. Szarooki delikatnie drgnął, a jeden kącik ust uniósł się ku górze.
- Hah, możesz wreszcie zwracać się do mnie po jakieś nazwie... - mruknął z rumieńcami na policzkach.
-Chcesz coś powiedzieć? - Kamukura zapytał prosto z mostu, trochę znużony podchodami chłopaka. Ewidentnie czeka, żeby coś mu rzec, choć długo mu to zajmuje. Jaki jest jego problem? Przecież chciał z nim porozmawiać.
- Uhmm... - zagryzł dolną wargę - Mogę usiąść?
Kamukura przewrócił oczami i popatrzył się na niego z wyrzutem.
- To jest twój pokój.
- Właściwie to był twój.... - Odparł i zaśmiał się cicho. Niezręcznie. Oparł kolano na materacu i wślizgnął się opierając dłonie o kołdrę. Usiadł na nogach opierając o stopy pośladki. Założył białe pukle za uszami i sięgnął skostniałą dłonią po dłoń czarnowłosego. Kamukura spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem. Białowłosy prawie nigdy go nie dotykał. Zawsze mówił, że boi się, że zbruka go swoim obrzydliwym dotykiem. Jednak Izuru nie protestował. Szarooki chwycił opaloną dłoń w swoje obie i lekko ją ścisnął. Na policzkach wciąż miał gorejące wypieki i wciąż przelatywała mu przez myśl o tym jak bardzo zuchwale się zachowuje.
- Ja, przepraszam, za to, że jestem tak bezczelny i, i ignorancki... - wymamrotał - I za to, że jestem taki bezwartościowy... - obniżył wzrok wpatrując się w czarny krawat zawiązany na szyi Kamukury. Nagle na swoim czole poczuł lekkie uderzenie. Uniósł spojrzenie zdziwiony.
- Przejdź do rzeczy. - Mruknął czerwonooki trzymając w powietrzu zgięte palce. Oh... Pstryknął go w czoło...
- Ehehe, tak racja... - uśmiechnął się delikatnie - Lubię dużo mówić... - Pogładził opuszkami palców grzbiet dłoni Kamukury.
- Czasami zbyt dużo - przytaknął ciemnowłosy spoglądając na niego uważnym wzrokiem, jakby faktycznie interesowało to, co Sługa chce mu powiedzieć.
- Uhmm... - oczy białowłosego znacznie się zmiękczyły i patrzyły z uwielbieniem na drugiego chłopaka, zwłaszcza, gdy ten skierował na niego uważne spojrzenie. Da radę, powie mu to! - Jestem ci niewiarygodnie wdzięczny, dałeś mi szansę na jakikolwiek byt, nie musiałem spać więcej w tym starym magazynie, dałeś mi jedzenie, ubranie. Po prostu, dałeś mi szansę, pomimo tego, że jestem nic niewartym śmieciem. - uśmiechnął się wymuszenie - Nie wiem jak mógłbym ci się za to odwdzięczyć. Pewnie nigdy nie zdołam... Nie wiem jak ze mną wytrzymałeś tak długi czas... - zaśmiał się niezręcznie. Po chwili, spojrzał na twarz Kamukury, który nic nie mówił, tylko uważnie go słuchał, nawet nie przewracając oczami, jak to miał w zwyczaju. Serce białowłosego zabiło szybciej. Nie dawał sobie żadnej szansy, że zdoła wykrztusić swoje uczucia, ale gdy Kamukura spoglądał na niego z zainteresowaniem, zrozumiał, że nie może zmarnować takiej szansy. Jest to zbyt odległe marzenie, żeby Kamukura odwzajemnił chociaż w części to co on czuje, ale trzeba dać szansę marzeniom... Szarooki przełknął ślinę. - Przez ten okres czasu, który spędziłem u twego boku, poczułem chęć życia, to że czuje wiele emocji... Wiele emocji, których wcześniej nie przeżywałem... bynajmniej tego nie pamiętam. Heh. Przywiązałem się do twojej obecności i trudno jest mi ją opuścić. Ah... ależ jestem arogancki, wybacz mi Kamukura-sama. - Skulił wewnętrznie ramiona. - Nie wiem czy mam jakiekolwiek znacznie dla ciebie.... Pewnie chciałbyś żebym odszedł jak najprędzej - spuścił wzrok. Brwi Kamukury zmarszczyły się delikatnie - Możliwe, że już nigdy się nie spotkamy... Hehe - spojrzał na swoje kolana, a jego usta drżały - Nie dziwiłbym się, gdyby tak się stało... - Wypuścił z uścisku dłoń Izuru, gdy poczuł jak jego własne donie drgają. Jednak ku jego zaskoczeniu, Kamukura pochwycił ponownie blade dłonie i uściskał je delikatnie. Szare oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, ale w dalszym ciągu nie uniósł wzroku. Powoli, jego oczy stawały się szklane, jakby miał zamiar się rozpłakać. Był świadom, że tak mogło się stać, więc starał się trzymać łzy jak najdłużej w środku. - Je-Jednak pra-pragnę, żebyś wie-edział, że ja... ja... naprawdę.... - zaczął się jąkać, a jego głos był chwiejny. Zgiął się lekko w pasie, pochylając do przodu. Bożejatomówięjatomówię- ja cię...bardzo.. cenię.. i miłuję c-twoją nadzieją... - wydukał plącząc się w słowach. Nie był pewien co do końca powiedział, jednak miał nadzieję, że Kamukura zrozumie co białowłosy próbuje mu powiedzieć. - Ja.. ja przepraszam... nie powinienem... Nic mówić... O rany... Jestem beznadziejny... - Skulił się w sobie, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz i łzy. Jego ręce wciąż były wyciągnięte, a Kamukura trzymał je w uścisku. Natomiast jego tors stykał się z jego udami. - Przepraszam...PrzepraszamPrzapraszam-
- Eh - Kamukura jedynie westchnął, jakby cała męczarnia białowłosego była bezznaczeniowa i nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Jednak, prawda była inna, czego Sługa nie był zapewne świadom. Izuru poczuł dziwnie ciepło rozlewające się po jego wnętrzu, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Słuchał go uważnie, uświadamiając sobie powoli, że chociaż nie jest najlepszym okazem okazującym uczucia, to naprawdę troszczył się o chłopaka przez ten cały czas. Czuł do niego przywiązanie. Do jego durnych monologów, do jego wszędzie leżących książek, do tego, że nosił na sobie ubrania Izuru, dopóki nie kupił mu paru swetrów, ponieważ wiedział, że białowłosy jest bardzo wrażliwy na zmiany temperatury, do jego braku pamięci i ataków paniki, do jego drobnej, bladej, uroczej twarzy, do jego puszystych, białych włosów, do jego chorowicie chudego ciała.... Eh. Chyba faktycznie przywiązywał do niego dużą wagę. Lubił go na swój własny sposób. Ale czy to było coś więcej? Skąd on, bezuczuciowa machina, ma wiedzieć czym jest admiracja czy kochanie? Nawet jeśli, szarooki nie zostawiałby go nazajutrz, nie wie co miałby mu powiedzieć, jak miałby zachować wobec osoby, która wyznała mu miłość? Gdy sam Kamukura nie zna emocji i sposobu obchodzenia się z uczuciami innych osób? Jaki to sens ? Lepiej będzie, jeżeli chłopak poszuka sobie innej osoby. Może z nią stworzy trwały związek uczuciowo-romantyczny. Świat stoi do niego otworem. Jutro pozna nowy świat, świat rozpaczy, może to jego miejsce? Może tam znajdzie kogoś, kto się nim zatroszczy... Kamukura spojrzał na trzęsące się ciałko i pociągnął mocniej ręce białowłosego, przez co jego klatka piersiowa wylądowała na jego. Wypuścił jego dłonie i jednym ramieniem oplótł go wokół ramion, i oparł podbródek o szczyt białych włosów.
- Cicho - szepnął. Wypuścił z ust głębokie westchnienie. Dlaczego białowłosy jest zawsze taki emocjonalny? I cóż on ma teraz zrobić? Kamukura poczuł, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu, bezradność.
- Dlaczego mnie trzymasz? Przecież jestem obrzydliwy... To co, ci wyznałem.... Powinieneś się mną brzydzić, więc dlaczego...? - Chlipał w jego pierś bez jakiegokolwiek zamiaru odsunięcia się. Wczepił palce w marynarkę Kamukury, ale tak samo nagle jak to zrobił, cofnął dłoń i położył ją na kołdrze. - Przepraszam...
- Przestań przepraszać - Odparł natychmiastowo i przymknął oczy - Twoje uczucia są irracjonalne, skierowane ku osobie takiej jak ja, która nie potrafi "czuć". - Zacisnął usta, nie wiedząc jak się wyrazić - Ale również, sądzę, że jestem przywiązany do twojej obecności - wymamrotał ostatnią część. Nie wierzył, że przechodzą przez jego usta takie słowa. Głowa szarookiego gwałtownie podskoczyła do góry, a Kamukura szybko zabrał podbródek z jego włosów.
- Eh? Naprawdę? - Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Jego oczy były mokre, tak samo jego zaczerwienione policzki.
- Mhmm
- To o wiele więcej niżeli mógłbym cię prosić! - Jego usta ułożyły się w szerokim i radosnym uśmiechu. Wytarł grzbietem dłoni oczy i odsunął się od czarnowłosego. Przez chwilę poczuł jak jego wizja przed oczami staje się czarna, a myśli w jego głowie zaczynają się mącić. Jego usta zadrżały, po czym zacisnęły się w cienką linię. Przymknął jedno oko, mentalnie prosząc, aby jego umysł się uspokoił. Jego palce zacisnęły się, a paznokcie wbiły się w skórę.
- Hej, co się dzieje? - Spytał Izuru marszcząc brwi w niepokoju. Martwił się o niego. Zadziwiająco martwił się. Czyżby powoli stawał się w pełni uczuciową i emocjonalną jednostką? Jaki wpływ ma na niego ten niepozorny i dziwny chłopak?
- Ah... N-nic.. Wszystko w porządku - odparł z zaciśniętymi zębami - Nie martw się o takiego śmiecia jak ja, Kamukura-sama.... - Po jego czole spłynęły krople potu. Starając się najbardziej jak mógł, uniósł kącik ust. - Ja przepraszam... Że zawsze sprawiam ci tyle kłopo- Nie dokończył zdania, kiedy Kamukura nagle złapał go za podbródek dwoma palcami. Białowłosy uniósł wzrok i spojrzał w czerwone oczy, z których promieniował gniew....?
- Nie mów tak o sobie - wzmocnił uścisk - Zresztą widzę, że jest coś z tobą nie tak. - mruknął. Spoglądał uporczywie w szaro-zielone oczy, które wciąż był szklane od łez. Policzki Sługi były zaczerwienione. Coraz bardziej nie mógł wytrzymać presji spowodowanej wyrzuceniem jego uczuć. Ciemność przed oczami ani nie ubywało ani przybywało, ale czuł się niemniej komfortowo. Do tego ten uporczywy wzrok Izuru... Naprawdę, cieszy się, że Kamukura-sama jest przywiązany do niego i naprawdę, jest wdzięczny za choć tyle pozytywnej uwagi i w jakimś stopniu odwzajemnienia jego uczuć. Ale... skrycie chciałby więcej... Potrzymać go za dłoń... Przytulić się o każdej porze, kiedy by chciał. Potrząsnął gwałtownie głowo, nie wiedział czy o to aby odpędzić się od takich myśli, czy zaprzeczyć stwierdzeniu Kamukury. Jego dłoni ponownie zaczęły się trząść. Za dużo myśli i uczuć pojawiło się w jego głowie...
- Kamukura-sama... mógłbyś mnie puścić? - wymamrotał cicho. Wykorzystując chwilę dezorientacji czarnowłosego i zelżony uścisk, białowłosy wstał zaciskając ręce na brzuchu.
- Kamukura-sama, ja, ja ... - wybełkotał - ja.. cie kocham.. - wyszeptał ciszej niżeli podmuch wiatru.  Był prawie pewien, że Izuru go nie usłyszał. Był przerażony. Czuł jak jego członki drżały w panice.
Kamukura zmarszczył brwi i przechylił głowę jak nierozumny szczeniaczek, chociaż, doprawdy, do tego było mu daleko. Sługa przeorał paznokciami skórę pod nadgarstkiem. Nagle, na jego usta wstąpił uśmiech. Taki jak zawsze. Radosny i niewinny. Odwrócił się na pięcie.
- Pójdę do biblioteki - powiedział zduszonym głosem i wyszedł chwiejnie z pokoju, z kolejnym krokiem przyśpieszał coraz bardziej, aby znaleźć się jak najdalej od swojej miłości. Izuru wpatrywał się we drzwi pustym spojrzeniem. Nie mrugnął ani razu odkąd Sługa wypowiedział te trzy słowa. Zwykłe trzy słowa... Słowa nie mają żadnej wartości, więc dlaczego zrobiło to na nim takie wrażenie..? Jak on może go kochać? Prychnął w myślach. Przecież on nawet nie jest człowiekiem... Jest beznamiętną machiną... Nie powinien nic czuć... Do mózgu Kamukury doszło to, że czym bardziej ma obszerną wiedzę tym bardziej nie rozumie świata... Co za ironia...
- Powinienem za nim pójść...? - mruknął w pustkę. Pokój odpowiedział mu jedynie ciszą.

Nadszedł jutrzejszy poranek. Sługa ustał przed wyjściem z rezydencji, ciężkie spojrzenie wbijając w ciemne, mahoniowe drzwi. Gdy je otworzy, nie będzie miał szansy nigdy tu wrócić... Zacisnął dłoń na piersi. Heh. To jest pierwszy raz, kiedy wyjdzie z domu Kamukury. Który nigdy już się nie powtórzy. Westchnął. Niepewnym gestem chwycił za klamkę, gdy do jego uszu doszedł monotonny głos...
- Zapomniałeś czegoś.
Białowłosy drgnął i odwrócił głowę mierząc swoimi dużymi oczami czarnowłosego. Stał on naprzeciw niego z wyciągnięta ręką, w której znajdowała się niewielka walizka. W spojrzeniu Sługi pojawiło się pytanie.
- Ale ja nie mam żadnych rzeczy...? - Po jego szyi spłynęły krople potu. Po tym jak wczoraj bezceremonialnie uciekł od Kamukury,nie widział jego twarzy aż do teraz. Ukrywał się przez cały wieczór w bibliotece snując różne scenariusze reakcji i myśli Izuru. Był wtedy tak przerażony, że natychmiastowo zasnął, gdy zasiadł w ulubionym fotelu. Nękały go koszmary, tym bardziej, gdy uświadomił sobie, że nie wie w co się w ogóle pakuje idąc do tak zwanej Monaki. Wciąż jest kłębkiem nerwów.
Kamukura prychnął i podszedł bliżej wciskając białowłosemu walizkę.
- Dostałeś ode mnie przecież parę rzeczy, czyż nie? - Mruknął, gdy zdębiały chłopak zacisnął pięść na rączce od walizki i umieścił ją powoli u swojego boku. Jego białe rzęsy zatrzepotały, zdziwiony gestem Kamukury. Pomyślał o czymś takim dla mnie?
- Dziękuje... Kamukura-sama - powiedział cicho. Jego serce zatrzepotało z radości. Oblizał dolną wargę i spojrzał mu prosto w oczy, wiedząc, że jest to ich ostatnie spotkanie. Trzeba stawić czoła okrutnej rzeczywistości.  Ukłonił się nisko w podzięce - Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Um... Żegnaj. - Uśmiechnął się delikatnie z zamkniętymi oczami. Nie chciał płakać. Pragnął, aby Kamukura odebrał to swobodnie i z tą samą kamienną twarzą jak zazwyczaj pożegnałby go prostym "Żegnaj". Niespodziewanie, poczuł na swoich ramionach ciepły dotyk. Izuru objął go ramieniem, trochę niezręcznie przyciskając go do swojej klatki piersiowej. Tak jak wczoraj...
Białowłosy, z szokiem wyrytym na twarzy, wpatrywał się w tors czarnowłosego zaciskając coraz mocniej palce na rączce. Jego oczy zaczęły robić się irytująco wilgotne. Nie...  Zamrugał, próbując powstrzymać napływającą wodę z oczu.
- Kamukura-sama...?
- Skontaktuj się ze mną później. - szepnął mu do ucha i odsunął się wtykając dłonie w kieszenie. Sługa zaczął już tęsknić za ciepłem drugiego ciała. Odruchowo wyciągnął drugą dłoń, ale po chwili i ją zacisnął na rączce walizki. Zagryzł dolną wargą, zamyślił się, po czym uśmiechnął się szeroko. Gdyby nie znał Kamukury, ten dotyk nie wywołałby na nim wrażenia, jednak... Jego żołądek, jakby instynktownie rozluźnił się.
- Oczywiście, Kamukura-sama! Do zobaczenia później~ - zachichotał i odwrócił się, popychając czubkiem buta drzwi. Jego blada twarz rozpromieniła się. Skocznym krokiem zszedł z progu domu i pomachał dłonią Izuru, który z uśmieszkiem na twarzy przypatrywał się szarookiemu, opierając się o framugę drzwi. Kiwnął do białowłosego głową, gdy ten odwrócił się i zaczął w ciemnościach dnia iść przed siebie. Czarnowłosy zamrugał parę razy oczami.
- Mam nadzieję, że ten głupek wie jak dojść do Towa City ...
Nagle rozluźnił zmarszczone brwi i spojrzał z nostalgią w czerwone niebo, pozwalając sobie na mały uśmiech.
- Eh, przecież szczęście mu dopisuje...
Prychnął i spojrzał ostatni raz na znikającą w ciemnościach wysoką i chudą sylwetkę.

_________________
A/N: I koniec. Wincyj nie mam tego.

2 komentarze:

  1. Hej, będzie kiedyś następna część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, nie sądziłm, że ktoś to przeczyta. dzięki za zajrzenie na te opowiadanka. Ten fanfic powstał ze 2, 3 lata temu, więc nie sądzę, że napiszę kontynuację :(

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.