Białowłosy spędził w rezydencji sześć nocy. Przez cały czas jego umysł zasnuwała jedna myśl: " czym zasłużył na taką dobroć ze strony Izuru Kamukury?". Tamten, nie dość, że pozwalał mu zostać w jego domu, to również oddał mu swój pokój, zapewnił wyżywienie i ciepłą wodę. Był mu stokroć wdzięczny i starał mu się to okazywać na każdym kroku. Zawsze po spędzonej nocy starał się zostawać pokój w tak samym schludnym stanie, jakby nigdy z niego nikt nie korzystał. Spędzał około dwóch godzin dziennie na dokładnym jego sprzątaniu, mimo iż tak naprawdę nie było wiele do czyszczenia. Robił tak samo z łazienką.
Jednak prawdę mówiąc szarooki nie miał za wiele zajęć. Kiedy wstawał z łóżka, ubrał się i umył , Kamukura przychodził do jego tymczasowego pokoju i zabierał go do innej części rezydencji, która znajdowała się w oddzielnym skrzydle niż sypialnia Kamukury. Zupełnie na drugim końcu budynku. Przyszła mu myśli, dlaczego jego pokój znajduje się właśnie w takim miejscu, ale nigdy go o to nie pytał. Nie sądził, że mógłby sobie pozwolić na tak wścibskie pytanie... Więc jedynie na ten temat snuł własne teorie- i właściwie tym zajmował swój umysł w chwilach nudy.W drugiej części rezydencji znajdował się ogromny, ponury salon, prawie jak wyjęty z powieści fantasy, w którym zbieraliby się wielcy czarnoksiężnicy snując pakty z demonami. Może to za zbyt wygórowane porównanie, ale w tym miejscu szarooki zawsze czuł niewyobrażalny klimat tajemnicy i mimo ponurej atmosfery lubił spędzać tu czas pod okiem Kamukury lub samotnie z książką w ręku przy kominku. Były tu wielkie regały z różnorakimi książkami, po które chłopak sięgał z chęcią i czytał z ogromnym zapałem. Chyba na prawdę musiał bardzo lubić czytać książki przed tym jak stracił wspomnienia. A właściwie... Pierwszym jego sukcesem w przywracaniu wspomnień, był moment, w którym chwycił za pierwszą, poniszczoną, niebieską okładką książkę. Wtedy zaatakował go intensywny ból po lewej stronie czaszki. Wbił mocno chude palce w skroń, przez co opowieść wysunęła mu się z dłoni i upadła na ziemię. Natychmiastowo zareagował Kamukura, który siedział niedaleko w skórzanym fotelu, podbiegł do niego i chwycił go pod plecy, ponieważ szarooki zaczynał się chwiać i osuwać na kolana. Izuru upewnił się żeby nie walnął plecami o twardą posadzkę. Trzymał go pewnymi dłońmi i przysunął do siebie, kiedy zauważył że białowłosym targają gwałtowne drgawki i zaczął wydawać z siebie jęki bólu. Nie żeby Kamukura nie był zaskoczony jego nagłym atakiem, po prostu już pierwszego dnia przyzwyczaił się do nagłych bólów głowy białowłosego albo do wszelakich innych dolegliwości, które doskwierały chłopcu. Dlatego nie chciał przeciągać jego cierpień. Wiedział, że jest to jego nieodłączna część i musi przez nie przechodzić. W głębi serca targało nim lekkie przerażenie, gdy patrzył na wątłe ciało, które raz po raz podskakiwało i na jego chorobliwie bladą skórę... Czasami nachodziła do niego myśl, że po kolejnym ataku chłopak się nie podniesie. Jakie to dziwne... Kamukura sądził, że jest pozbawiony uczuć i emocji. A jedyne co odczuwa to nuda.... ale towarzystwo chłopaka czasem zapełniało jego pustkę uczuciową ... Dlatego w sumie zdecydował się go tu zatrzymać, ponieważ tylko dzięki niemu momentami czuje się jak człowiek ...
Drgający chłopak miał wtedy wizję...a raczej wspomnienie z jego nieznanej przeszłości...
Znajdował się w jakimś dużym, jasnym, schludnym pokoju. Jego ciało leżało na sporym, jak na jego rozmiary, łóżku, a wokół niego stały regały pełne książek. Na podłodze stał spory kufer. Wyglądał jak dotąd nieotwartego, mimo iż wyraźnie nie grzeszył młodością. Zamek oraz zawiasy zaczynała pokrywać rdza. Na podłodze znajdował się kolorowy dywan przedstawiający lotnisko z samolotami. A na nim mini lokomotywa na torach, która nieprzerwanie pokonywała tor wydając z siebie charakterystyczny dźwięk. Pod wielkim okna z bordową, długą firaną leżał ułożony z puzzli, krajobraz przedstawiający jakąś wyspę z plażą. Musiało to być naprawdę pracochłonne i czasochłonne ułożyć puzzle zbudowane z tak wielu, małych elementów. Na półkach znajdowało się wiele geometrycznych figur, pluszaków oraz dużo zielonych kwiatów w doniczkach. Gdy rozejrzał się po pokoju zorientował, się że to nie łóżko jest takie dużo, tylko to on jest znacząco mniejszy. Trzymające książkę dłonie były malutkie jak u kilkuletniego dziecka. Miał bardzo krótkie nogi, a na małych stopach znajdował się kolorowe w groszki skarpety. Cóż, był pewien że teraz takich na pewno nie nosił.. Mogło to być jego jedno z jego starych wspomnień. Wtedy kiedy jeszcze był małym dzieckiem..Chociaż ten pokój był bardzo mylący. Niby było w nim coś dziecinnego, ale zarazem przeczyło, że był to pokój małego dziecka. Te regały pełne książek... puzzle składające się z kilku tysięcy elementów. Było to trochę mylące, ale w sumie nic tak naprawdę nie wiedział o swojej przeszłości... Równie dobrze, mógłby być to pokój jego rodzeństwa... kuzynostwa...? Albo aż tak bardzo lubił czytać książki... Przerzucił książkę na okładkę.
- Alicja w Krainie Czarów...- Wrócił na poprzednią stronę, na której we wspomnieniu musiał skończyć czytać... Ah tak.. Alicja w Krainie Czarów... Dziewczynka, która wpadła do dziury prowadzącej do tajemniczej krainy, kiedy ścigała białego królika. Chcąc opuścić Krainę Czarów dziewczynka, a właściwie Alicja, musiała odnaleźć Czerwoną Królową... Do jego umysłu zaczęły napływać słowa, zdania, strony a nawet rozdziały z powieści, mimo że wciąż nie pamiętał jak ją czytał. Ale mimo tego, w jego głowie pojawił się pełny obraz wydarzeń z książki i emocje jakie mu towarzyszyły podczas poznawania tego uniwersum. Wie o czym jest ta książka,co do każdego słowa. Chociaż wciąż nie pamięta jakie wtedy to było uczucie w przewracaniu kolejnych stron ''Alicji w Krainie Czarów''.
Gdy białowłosy się ocknął nie zważając na to, że leży w objęciach Kamukury i ten dopytuje go jak się czuje, chwycił za opuszczoną książkę i przeczytał tytuł.
- Alicja w krainie czarów! - zawołał radośnie - Kamukura-sama! Pamiętam! Czytałem tą książkę jako dziecko! Opowiada ona o dziewczynce, która pognała za białym królikiem i wpadła do magicznego świata, w którym poznała kota z Cheshire i Szalonego Kapelusznika, i Marcowego Zająca i..!- Wstał podekscytowany i zaczął podskakiwał w miejscu narażając przestrzeń osobistą Izuru. Jego oczy jarzyły się z ekscytacji. Czerwonooki podniósł brew i dyskretnie cofnął się od chłopaka nie wiedząc czego dokładnie się spodziewać po kimś tak nieobliczalnym.
-Ja ją czytałem ! Chociaż nie pamiętam jak wertowałem strony, jedynie samą treść! I pamiętam to uczucie, które mi towarzyszyło podczas czytania... Ah ! Alicja przez całą powieść w dążeniu do prawdziwego świata był taka.. przepełniona... - umilkł, jakby nagle zabrakło mu słów. Zmarszczył nos w głębokim zastanowieniu. A za chwile światełka w jego oczach znów się pojawiły - Nadzieją! To chyba te słowo... - Jego nogi uspokoiły się i ustał w miejscu oraz przyłożył palec wskazujący do dolnej wargi. Popadł w zamyślenie.
- Lubisz Nadzieję? - Kamukura przechylił głowę. W sumie nie był pewien czy jest sens w zadawaniu tego pytania skoro chłopak nic nie pamięta. Jednak w tym świecie, pełnym rozpaczy, niewiele pozostało ludzi z pamięcią o Nadziei. Dawno nie słyszał tego słowa i zaciekawiło go cóż ten bezimienny chłopiec może wiedzieć o Nadziei.
- Nadzieja! Mmm to brzmi miło ! Chociaż nie wiem dlaczego... - Westchnął i przycisnął książkę do piersi- Ta książka również napełnia mnie...nadzieją.. - Mruknął - Ii Kamukura-sama również! - powiedział radośnie i pochylił głowę w kierunku szyi Kamukury.
- Przestań - Zagrzmiał. Minęły wtedy trzy dni, ale to co robił białowłosy było strasznie irytujące i momentami bardzo odpychające. Możliwe iż nauczył się tego od Izuru, jednak on zrobil tylko to dlatego, ze rozproszyl go brzydki zapach Szarookiego. A białowłosy jeszcze nigdy nie spytał o pozwolenie o to czy może go dotknąć, tylko pchał nos w kark Izuru i tak przy nim stał.
- Ahaha ! No tak, przepraszam, nie chciałem ! -odsunął się z rumieńcami na policzkach. -Haha, jestem po prostu bardzo podekscytowany, że coś pamiętam! - Uśmiechnął się szeroko. Kamukura odwrócił się na pięcie, decydując, że na dzisiaj przekroczył swój limit znoszenia irytującego, bezimiennego chłopca i poszedł na korytarz nawet nie żegnając się z białowłosym. Chłopakowi lekko zrzedła mina, ale przyswajał powoli do siebie tą myśl, że Kamukura nigdy nie żegnał się z nim i znikał na cały dzień zostawiając go samemu sobie. Z niemałym zapałem położył się na brzuchu przy kominku i rozłożył przed sobą niebieską książkę.
W głębi korytarza łączącym salon znajdowało się pomieszczenie, które białowłosy nazywał biurem Kamukury. Kiedy chłopak zirytowany obecnością szarookiego wychodził z salonu często zamykał się w tamtym pokoju. Bezimienny starał się nie naruszać spokoju jego wybawcy. Nie miał prawa panoszyć się tak w czyimś domu i zaglądać do wszystkich pomieszczeń. Chociaż nie powiedziałby, że go to nie ciekawi co on tam robi.
Szóstego dnia, czyli wczorajszego, posłuchał się tego, irytującego tykoczącego głosiku w jego mózgu, który często podpowiadał mu nieetyczne rzeczy oraz podsuwał najgorsze pomysły. Białowłosy był zbyt uległy żeby długo sprzeciwiać się wewnętrznym pożądaniom. Nie chciał, aby Kamukura-sama się na niego gniewał, ale wiedział, że ten skrzek się nie uciszy... Już tak dobrze szło mu zdobywanie zaufania Kamukury-sama, wydawało mu się, jakby chłopak poczuł lekką empatię do niego... To dla niego naprawdę wiele znaczyło, nie chciał tego zaprzepaścić. Ale z drugiej strony Kamukura-sama nigdy nie powiedział że nie wolno tam wchodzić, prawda?
Dlatego, kiedy blady chłopiec biorąc do rąk kolejne tomy książek zdecydował, że z chęcią porobiłby coś innego. Przełknął ślinę i odwrócił się od przepełnionych półek z książkami i słysząc piskliwy głos, który namawiał go do ''zabicia jego ciekawości'' postawił na jedną kartę - pójdzie przeszkodzić Kamukurze-sama. Miał głęboką nadzieję, że nie przeszkodzi Kamukurze-sama w robieniu czegoś ważnego. Wyszedł z salonu wciąż trzymając w ramionach parę tomisk, które prawie wyślizgiwały mu się z uścisku. Na przeciw siebie, od razu ujrzał ciężkie brązowe drzwi. Powoli do nich podszedł. Nie miał wolnej ręki, aby zapukać, więc po prostu pchnął z barka klamkę, która otworzyła drzwi. Uchyliły się one niesłyszalnie, więc ponownie stuknął ramieniem w kawałek drewna, przez co rozwarły się one na oścież. Wychylił głowę i powoli przeszedł przez próg.
- Kamukura-sama, przepraszam, że naruszam twoją prywat-atność... - Wszedł do pomieszczenia i ustał jak sparaliżowany. Na środku pokoju znajdowało się biurko z fotelem, na którym siedział Kamukura, ale nie tylko. Na ów biurku siedziała kobieta, która gdy tylko białowłosy postawił stopę na progu wpatrywała się w niego z uśmieszkiem. Było to dość niepokojące, zwłaszcza że nie spuszczała z niego swych wielkich, lodowatych oczu. Widocznie szarooki przerwał im w jakieś ważnej dyskusji, gdyż Kamukura wyglądał na niezwykle zirytowanego - co nie zdarzało się zbyt często, aby czerwonooki pokazał jakiekolwiek emocje na twarzy. Musieli dyskutować dość długo, żeby Kamukura-sama był taki podrażniony. Wzrok czerwonych oczu również spoczął na nim. Zaczęło się robić trochę niezręcznie...
- Hahaha... Chyba w czymś przeszkodziłem.. - Zaśmiał się i wzmocnił uścisk na książkach. - P-powinienem chyba pójść - Mruknął pod nosem i zaczął w popłochu kierować się za drzwi.
- Ahahaha, nie przejmuj się, skarbeńku! Już wychodziłam ! - Zaszczebiotała i zeskoczyła z krawędzi biurka. Była dość wysoką i ponętną blondynką o długich włosach związanych w dwa kucyki. Miała na sobie krótką spódniczkę, rozpiętą koszulę, tak, że było widać jej biust. Białowłosy nie znał się na ideałach piękna i kobiecych atutach, ale nawet on mógłby stwierdzić, że wielu ludzi musiało oglądać się za jej pięknym wyglądem... Ustał niepewnie na zgiętych nogach i patrzył jak blondynka kroczyła powoli ku niemu kręcąc biodrami. Na jej twarz wstąpił cienki, oślizgły uśmiech.
- Oho~ Dawno cię nie widziałam, se~n~pa~i - przeciągnęła ostatnie słowo, gdy znalazła się bardzo blisko szarookiego. Chłopak spojrzał na nią przechylając głowę, kiedy ona długim palcem z czerwonym paznokciem zaczęła dźgać go w klatkę piersiową. - Ile to minęło od ostatniego razu? Tydzień, dwa? -- Wybuchnęła gromkim śmiechem, a szarooki spojrzał na Kamukurę niewiedząc co ma zrobić. Sam czarnowłosy niewiele mu pomógł poprzez wpatrywanie się w biurko, w które stukał palcem.
- Z-Zna-asz m-mnie? - Zapytał.
- Ciekawość zabiła kota. - Odpowiedziała i ponownie zaśmiała się chociaż tym razem ciszej. Białowłosy poczuł jak po jego czole spływa kropla potu. "O.o co chodzi..?" Niespodziewanie obróciła się wokół własnej osi po czym ścisnęła nos białowłosego.
- Hihi~ Do ponownego spotkania, senpaai! - Wypuściła go i pognała do przejścia na korytarz - Spotkamy się niedłuugo, Kamukura-kun! - Krzyknęła radośnie i entuzjastycznie pomachała mu na pożegnane. Chwila moment i zniknęła. Białowłosy zamrugał i popatrzył na drugiego chłopaka.
- K..kim? - Był to pierwszy raz jak zauważył kogoś w rezydencji innego niż tylko Kamukurę-sama. Był bardzo ciekawy kim była ta kobieta. ponownie, wydawało mu się, jakby ona go skądś znała...
- Nikt ważny, wolę abyś się z nią nie spotkał - Odpowiedział podpierając podbródek o wierzch dłoni.
- A..ah... dobrze - uniósł lekko kącik ust ku górze. Wciąż był niezmiernie ciekaw kim była ta osoba, ale wiedział, że nie było sensu pytać o to czarnowłosego, ponieważ i tak nie udzieliłby mu odpowiedzi...
Cóż, teraz będzie miał kolejny temat do spekulacji i zajęcia czymś myśli...
____________
A/N: tak mi się przypomniało, jak pisałm ten fanfik w szkole w zeszycie na PP i na okienku gdy była religia. Dobre czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.